wtorek, 2 lipca 2013

...subtelna szklana glazura na oku

 po sześciu dżinach z tonikiem.
Miała ją ona, postać z książki. Postać, którą to rzeka Wisła nasza kochana na wysokości onegdziejszego Jubilata powietrzem swym wilgotnym owiała i przeciągami rozchwiała.
Z małżem zaśmiewaliśmy się do rozpuku. Wspomnienia młodzieńcze nas naszły. I jak się okazało, nie raz i nie dwa rozchwianie kroczne przez to wilgotne rzeczne powietrze następowało i rzecz zrozumiała najczęściej strasznie ciągnęło od Wisły. Wszystko to w drodze z Rynku na Czyżyny. Dla mniej zorientowanych - w Krakowie. W Krakowie dzieje się takoż samo powiedzmy, akcja książki Agnieszki Topornickiej; książki pod tytułem "Pierwsza osoba liczby mnogiej".

Glazura na oku rozłożyła mnie na łopatki. Podobnych smaczków w książce jest dużo. Autorka posługuje się głównie inwersją, za co ją polubiłam, oczywiście autorkę, choć książkę też. I polecam, wszystkim tym, dla których ważne jest słowo, poprawna, solidna polszczyzna i humor soczysty, podkropiony dodatkowo aluzjami najczęściej literackimi. Recenzji dobrych książka nie ma. Czytelnicy raczej ostro rozprawiają się z opowieścią p. Topornickiej.  Że mdła, że język udziwaczniony (ło matko całymi latami w Polszcze takim się właśnie posługiwałam, tak z przyjaciółmi rozmawialiśmy dnia każdego, a i teraz się nadarza...), że zero akcji, a tylko jakieś wynurzenia poopisywane. Kogóż to myśli i odczucia interesują. I co to za dziwadło, by swojego partnera "jelonkiem rączym" nazywać... To ja zmykam drugą książkę
czyli w kolejności pisania pierwszą, tejże pani podczytywać.
Skomplikowane i poprzekręcane? Podobnie jest u Topornickiej. Na koniec to sobie myślę, że akcja to w filmie jest, a w książce najpiękniejsze jest słowo...
Filiżanka z saskiej porcelany wypełnia się i bogaci. Głównie kolorkiem od którego zęby bolą i wątroba. Z tego wszystkiego pomyłek sporo, prucie konieczne. Czy któraś hafciarka je lubi?!
Przepięknie dziękuję za tak liczne komentarze, odwiedziny i morze miłych, ciepłych, wspierających słów. Chylę się nisko w wdzięczności i pozdrawiam słonecznie.

10 komentarzy:

  1. bardzo ciekawie to opisałaś. Super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny język w poście! :) Przeczytałam Torebkę - jak krytycy się wypowiadają akcji nie ma, ale humoru i aluzji pełno :)) Miłego czytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję!
      może nie krytycy a czytelnicy/czki, ale na akcje to do kina, tu jest słowo i huuuumor!
      Ukłony niskie!

      Usuń
  3. he he he akcje i prowokacje :D
    Ja bym rzekła śmielej jeszcze, że i w filmie niekoniecznie. Czyli pozostaje giełda :D :D :D
    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może i krytycy niezadowoleni - ale ja pochłonęłam obydwie części w błyskawicznym tempie i byłam zachwycona! Dawno się nie ubawiłam tak przy czytaniu książki:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo, toż to, i ja mam niewysłowioną radość z czytania książek tejże autorki; radość, przyjemność i przednia zabawę!
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze jej nie czytałam, ale wasze pozytywne opinie bardzo mnie zachęciły. Uleńko, piękne prace krzyżykowe u ciebie się zapowiadają. Czekam na finał:) Pozdrawiam wakacyjnie

    OdpowiedzUsuń