Witam cieplutko po chwilowej przerwie. U mnie lato w pełni. Dziś wyjątkowo aura łaskawa i ledwie 26 st.C na termometrze. Wiatrom niech będą dzięki! Dzieje się u mnie niewiele. Jak to w życiu czasem bywa, a szczególnie jak to w wakacyjnym okresie na ogół jest...
Z racji niebotycznych upałów odłożyłam w kąt wszelkie nitki i krzyżyki. Muszą poczekać do jesieni, gdy spływał człowiek nie będzie. Gonię dzieci do prac wakacyjnych - szkolnych i rozwożę na wszelkie zajęcia. W tzw. miedzyczasie praca, chałupy obrabianie i kwiatów z pianki gniecenie. Dosłownie gniotę je te przyszłe kwiatki. Kto to robi, ten wie. Zdaniem np.
Kasi Xgalaktycznej, to trzeba je gnieść, tarmosić, wyciskać i miętosić. U Kasi po tych efektach powstają artystyczne cuda, u mnie powstaje to co powstaje....
Brak pomysłu na wypełnienie, a i możliwości z lekka ograniczone. Nie pracuje też kolorowanie. W posiadaniu tylko tusze wodne. Pięęęęękne one niebotycznie. Niestety w trakcie pracy kolor miast na kwiatach pozostaje na paluchach. Posiadane pastele wymagały wymiany. Zobaczymy co przyniosą nowe. Jest jak jest. Kombinuję, co zrobić, by kwiatki były bogate, ale i bardziej płaskie. Inne w koperty na kraj nie wejdą...No i wszystkie niestety mimo różnych wzorów wychodzą w finale jednakowo, jak spod jednej matrycy... Nie marudzę już, gdyż wiadomo, słabej baletnicy, to i ....
Cuuudnie dziękuję za tyle słodkich, pochwalnych słów pod poprzednim
ptasio - kartkowym wpisem.
Pozdrawiam słonecznie i życzę dobrego, uśmiechniętego czasu letniego...