Wyjście z przedszkola:
czekanie na autobus:
wsiadamy:
jesteśmy:
zabawy i odkrywanie:
oglądanie:
spożywanie:
wygłupianie:Co mi się podoba: Pomoc rodziców. Nie jednego, dwóch, a jak wspominałam, jeden rodzic na 2,3 dzieci. W takiej sytuacji nie ma problemu i z 3-latkami. Nikt się nie zgubi, co chce poogląda, dotknie. Opiekun wszystko kontroluje i nie stresuje się. W grupie mojego syna panie wychowawczynie koncentrowały się na dopieszczaniu dzieci, dźwiganiu prowiantu i logistyce wszelkiej. Pod czujnym okiem kwoczym wszystkie dzieci miały.
Wszystkie dzieci ubrane w jeden kolor, a na pleckach naklejka. Ktoś się oburzy. Powie, że dzieci pometkowane. A to zwykłe bezpieczeństwo. Na kartce podane są numery telefonów i dla opiekuna, na wypadek zagubienia się poza całą grupę, i w bardziej dramatycznej sytuacji. Oraz nazwa i adres przedszkola. Same dzieci bardzo pilnowały, by karteczki były na swoim miejscy.
Posiłek. Maluchy doskonale radziły sobie w samodzielnym jedzeniu. Wyjmowaniu produktów z torebek, Piękne jest to namaszczenie, z jakim zabierają się do jedzenia. I właściwie wszystko co przygotowały mamy zostaje zjedzone. Nie ma marudzenia, grymaszenia. Super.
Kula. Metalowa kula, która powiększa się i zmniejsza. Inne oglądanie z dołu, inne z galerii na piętrze. Za każdym razem to samo zaskoczenie, kiedy pomału, pomału i nagle...!
Jestem matka sentymentalna...
Dzieciaczki w takim wieku są wdzięczne i tak na prawde bywają bardziej zdyscyplinowane w nietypowych sytuacjach niż dorośli, bo bardzo przeżywają i przestrzegają zasad. Mówię oczywiście o sytuacjach nowych, nietypowych i dla nich ekscytujących. Schody zaczną się(niestety) w szkole,z wiekiem ...
OdpowiedzUsuńPo Twoim opisie stwierdzam (jako była nauczycielka), że wycieczka była świetnie przygotowana, dlatego reszta była już tylko przyjemnością!
OdpowiedzUsuńAle Wam zazdroszczę tej wyprawy! Sama chętnie bym się w takim miejscu pobawiła :)Pozdrawiam. Emade76
OdpowiedzUsuńoj tak, zabawa przednia. Najwspanialsza chyba, to obserwacja dzieci i ich pomysłowości. Organizacja doskonała, też jako były nauczyciel to zauważam. Wszak poza garstką naszych maluchów w budynku było blisko 500 sztuk wszelkiego luda. Co zaś najważniejsze dzieciaczki nie były kurczowo trzymane za ręce. Biegały i kręciły się jak bączki. Fakt, były szalenie zdyscyplinowane. I roześmiane...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
Nie wiem czy ta relacja, to objaw Twojego sentymentalizmu, ale wiem napewno, że jesteś szczęśliwą mamą udanego dziecka:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam