niedziela, 28 sierpnia 2011

z przygotowań na przybycie Irenki

z tego oczekiwania nie wiem już, jak powinno się pisać: na przybycie, czy do przybycia. W każdym razie przede wszystkim bardzo, ale to bardzo gorąco dziękuję za wszystkie troskliwe zapytania i  pisania, za sekundę pomyślenia o mnie, o nas, o tych wszystkich, którzy czekają na Irenę.
Joasiu, dziękuję Ci kochana. Radzimy sobie. Do tej pory było spokojnie. I mam nadzieję, że tak już pozostanie. Nie chcę wpadać w panikę i siłą powstrzymuję się, by nie popakować ubrań, przygotować dokumentów. Logika mówi, że nic się nie stanie. Co było w sobotę? Była cisza i spokój. W piątek drogi na moją wieś zakorkowane. Było niemożliwie gorąco i parno, no i tłoczno. Kto żyw wyjeżdzał z NY. Tak można było pomyśleć. W sobotę spokój. Równo w południe zaczął padać deszcz. Dość normalny, monotonny. Czasami nawet przestawał. Zero wiatru. Ciepło, parno, szalona wilgoć. Na ulicach pustki. Niedobitki przed sklepami. Zapowiedziano: nabyć wodę, szykować koce i latarki. Ludzie w okolicach posłuszni. Życie ich nauczyło, że warto. Sporadycznie się nacinają. Całość robiła dość przygnębiające wrażenie. Ta pustka, okna pozaklejane i oczekiwanie niepewnego. To chyba najgorsze.



Bardzo miłe i pozytywne są życzenia spokojnego, bezpiecznego weekendu i szczęśliwego spotkania w poniedziałek, a wszystko podszyte autentyczną troską!
Co można zrobić? Przeczyścić rynny, by lało łagodniej, pochować ogrodowe klamoty, zaparkować auto z dala od starych zmurszałych drzew i słupów i mieć nadzieję że jednak drzew nie połamie, drutów nie pozrywa. Prąd będzie, czyli i telefon i internet.
Jest już prawie dzisiaj. Deszcz się wzmaga. Zerwał się wiatr. Właściwie to jest ściana deszczu. Za oknem tańce zwariowane. Idę spać. Oby dzieci do nas przyszły. Będzie dobrze!
Dziękuję jeszcze raz!
ps. nosiło mnie, upiekłam placek. Wedle uprzedniego przepisu. Ze śliwkami. Pierwszymi. I niech się huragany chowają, kiedy na stole węgierka pod kokosową kruszonką. Połączenie przesmaczne! Łącza się kołyszą... Zaczyna bić o ściany... świerszcze niezrażone grają swoją muzykę...

16 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki żeby wszystko było okey ,pozdrawiam Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ulcia - myślę o Was ... Będzie dobrze - musi być...

    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że nic się nie stanie,nie cierpię drastycznych zjawisk pogodowych - człowiek jest wtedy bezsilny.Niech wszystko będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  4. Odezwij się, jak tylko będziesz mogła!W tym wypadku nie sprawdza się powiedzenie, brak wiadomości, dobra wiadomość.

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja również dołączam się do trzymających ale tylko jedną ręką bo drugą już mam zajętą dla kogoś innego :) i czekam na następny post. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko bedzie dobrze, musi byc!! Mysle i czekam na wiadomosci.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ula - od rana szukam informacji i się denerwuję! Daj szybko znać Babo Kochana co u Was!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ula kochana co u Was - kurde nerwy noszą bo kilkoro znajomych w tej okolicy jest ...
    Mam nadzieję że u Was wszystko dobrze odezwij się plissss

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja optymistycznie Uleńko...nawet nie dopuszczam mysli ,że mogłoby się zdarzyć...coś złego!
    Ważne ...aby się zabezpieczyć...a to na pewno zrobiłaś.
    Myślami i sercem jestem z Wami...a i z kciukami dołączam ,do grona trzymających!
    Powodzenia Kochani...i nie dajcie się tej paskudnej Irenie:***

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak tam Ula? Wszystko w porzadku? Nie masz wody w piwnicy? U nas jak na razie nie jest zle. Bywalo gorzej. Trzymaj sie sucho.

    OdpowiedzUsuń
  11. I co tam ? Kobietko,mam nadzieję,że masz dla nas same dobre wieści:) ale w razie w to się modlimy o Was:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciągle śledzimy wiadomości, myślimy o Was wszystkich i wierzymy, że będzie dobrze. Musi być!

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuje kochane, szczęśliwie ominęło nas i co najważniejsze, to już nie huragan, a większe opady z towarzyszącym wiatrem!
    Jesteście kochane, wdzięcznie chylę się!

    OdpowiedzUsuń