niedziela, 25 stycznia 2015

Bez polskich znakow zycie nietechnologicznego

To ciezkie bardzo jest. Czlowiek sie gubi, traci wiare w siebie i swoje mozliwosci w rezultacie ostatecznym. Krotko. Czuje sie jakbym wrocila z innych wymiarow, z otchlani glebokiej i mrocznej. Teraz znow jestem tu gdzie wiem i znam. W czym rzecz? Ano odwieczny problem moj technologiczny i pomieszanie kont na gazeta.pl. Wylogowalam sie nieopacznie i zostalam odcieta. A skad prosty czlowiek nieobyty ma spamietac tyle kont i hasel. Na jedna przegladarke, na druga, od lasa, od sasa. Juz zapisuje. Jednak i w tych zapiskach sie gubie. Przerasta mnie technologia okrutnie, nazewnictwo, zapytania nie z mojego swiata. Gdyz czy na pewno odzyskam; czy tez moze wszystko strace i dlaczego mam odzyskiwac straszona brakiem dostepu, cofnietym z przepisu prawa przez administratora, gdy tylko sie wylogowalam?! Normalnie to sie ludzie wylogowuja codziennie, a nawet i kilka razy dziennie. Ja srednio raz na kilka, miesiecy... To dlatego? Nu, jakos sie udalo. Wlogowala sie z laska najwyzszego. Zaczynam pisac, nacisnela (ona czyli ja) sie cos i szlag trafil polska klawiaturke, pasek caly z narzedziami. To i pisze tak jakos koslawie bez rodzimych znaczkow rozrozniajacych. I choc na co dzien nie uzywam, to w blogowym pisaniu bardzo mi tego brakuje i doskwiera. Mozilla zbiesila sie, pozmieniala i zaszalala przeciw pospolitej duszyczce. Toz to wstyd znow malza o pomoc prosic. Kurcze, wszak ja wczesniej od Niego przygode komputerowa zaczynalam, a teraz pozostalo sie ciagnac gdzies po manowcach...
Kto doczytal do konca, niech mi powspolczuje, moze to jakis cud uczyni...
Pozdrawiam cieplutko, acz  w lekkiej puchowej otulince, jeszcze bialawej i calkiem milusiej...

7 komentarzy:

  1. No, współczuję bardzo, stres wielki, wczuwam się bo sama znam się na tej technice malusieńko i przez moment mój blog też już wisiał w powietrzu, ale jakoś wszystko wróciło do normy, czego i Tobie życzę! Pozdrawiam milusio!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danielko, pomogło, póki co działa, dziękuję. Choć ja do tego wciąż jak do nadpsutego jaja podchodzę. Technologicznie do niczego jestem. Bardzo źle mi z tym nie jest, tylko czasem z lekka doskwiera...
      Pozdrawiam ciepluteńko

      Usuń
  2. Tak Uleńko....złośliwość rzeczy martwych bywa okrutna...
    Podobną sytuację miałam ,z kontami google i gazeta ale udało mi się dojść do ładu i składu...choć padło przy tym ,słów niecenzuralnych więcej ,niż w całym swoim życiu :)
    Trzymaj się dzielnie,liczę ża dasz radę jakoś to wszystko pozytywnie rozwikłać.
    Uściski
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, to ja do Ciebie w razie gdyby mogę się adresować? One do mnie mówią mową całkowicie niezrozumiałą. Niby każde słowo z osobna rozumiem, w obu nacjach, ale sensu w zdaniu nijak nie potrafię uchwycić, ogłupienie całkowite. Słów to już nawet nie rzucam, czasem tylko mam chęć rzucić wszystko w diabły i pożegnać się z multiskomplikowaną stroną życia, tylko że to jedyny mój kontakt ze światem...
      Pozdrawiam Cie słonecznie i przytulaśnie

      Usuń
  3. Współczuć współczuję, ażeby zaradzić przeciwnością bez pomocy męża sugeruję poszukać w przepaściach internetowych jak takie cuda się odczynia. Najczęściej wystarczy wpisać w wyszukiwarkę coś w stylu: nie działają mi polskie znaki, co teraz? i wyskakuje milion podpowiedzi... a może któraś okaże się pomocna...

    OdpowiedzUsuń
  4. ależ pierwsze co robię, to szukam w przepaściach internetu. Zdarzają się jednak przypadki o których i internet nie słyszał... Nie ma problemu z czcionkami czy typem klawiatury, co jednak, gdy nie ma paska narzędzi? Się wziął, zawinął, zaprzepadł. Przed człowiekiem tylko biała strona z krzyżykiem...!?! Jak dostać się, by pogrzebać w przeglądarce? Nie umiem tego, nie lubię, nie dotykam. Tak jak nie babram się we wnętrznościach auta, tak i w systemy w komputerze nie zaglądam. To ostateczność, do której jednak zmuszona jestem wołać siłę wyższą i uczciwie przyznaje - w tej materii absolutnie, genialnie mądrzejszą.
    Jest jeszcze jedna kwestia, a może jedna w dwóch - może to wygoda, jednak czasu mi szkoda na wczytywanie się, analizowanie i wyszukiwanie mniej więcej zbliżonej do poszukiwanej podpowiedzi...
    są to miliony niemal informacji. Ja tradycyjna jestem - mniej informacji a konkretnych i język bardziej zrozumiały. nowomowy internetowej nie rozumiem, niestety. To chyba najbardziej odstręcza...
    ale udało się, naprawiłam sama, samiusieńka, na babska logikę...
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem, bo sama jestem matołek techniczny, i jak trwoga, to do Synka ! :-))))
    Macham wesoło!

    OdpowiedzUsuń