niedziela, 1 maja 2016

Warczący haft...

Witam cieplutko, słonecznie, wiosennie. Pięknie dziękuję za słowa miłe i sercu bliskie, na które łasa każda z nas, a które to karteczk dotyczą. Kartkowo zrobiło się bardzo. A to niestety nie do końca moja wina. Hafty w planach były. Ba, na warsztacie nawet. Niestety, zbiesiły się. Bardzo! Zniechęcały do siebie, burmuszyły, wierzgały i kopały niemal. W końcu, co tu kryć - warczeć zaczęły. Dosłownie, bez przenośni!. Co było robić? Zważywszy, że z drugiej strony kanapy czytnik z książkami mruczał przymilnie a zachęcająco... Nie zwykłam z naturą walczyć, zwłaszcza martwą. Miała być zawieszka na zabawę u Kasi, pokonana odpuściłam. Pokazuję zadek.
Później publikowany nie będzie, to może praca przejdzie, gdy ąfasem zaprezentuję... Warczeć przestało i zębiska szczerzyć na minutę przed finiszem. Nie zdążyłam. Przykro mi bardzo, ale trudno. Nie lubię nie wywiązywać się z zobowiązań. Na warczący haft jednak nie ma rady...
Biegnę oglądać piękne wytwory rąk Waszych....
Pozdrawiam cieplutko i życzę tylko uśmiechniętych chwil...

15 komentarzy:

  1. U mnie też ostatnio nie idzie wyszywanie. Jak skończysz zawieszkę to się pochwal :)

    OdpowiedzUsuń
  2. HI hi hi ... czyli syndrom wiosenny :)) A jeśli to warczące jest szczepione to nie ma się co martwić ... oswojone wróci ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Uleńko, doskonale Cię rozumiem.
    Wczoraj zabrałam się są starą robótkę i po godzinie wyszywania okazało się, że nie w tym miejscu zaczęłam - więc teraz znów sobie poleży...
    Czekam zatem na front Twojej robótki. Bo zadek, choć warczący, prezentuje się świetnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię tę śnieżynkę, wykończona i przodem będzie jeszcze ładniejsza :)

    OdpowiedzUsuń
  5. życzę szybkiej poprawy sytuacji :) oby te hafciki zaczęły mruczeć zachęcająco niczym przyjazne kicie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nic sie nie stało. U mnie nie ma przymusu :) a ja dorobisz przód to sie pochwal. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. W maju ... gwiazdkowo ... czemu nie :) ale zawieszkę pokazać musisz w całej swej okazałości.
    Uleńka, warczenie z czasem przejcie i udobrucha się czego z serca życzę.
    Uściskuję mocniutko.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bo hafty to charakterne są...jak im coś nie pasuje to ani rusz z igłą do nich podchodzić... :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak będzie gotowa to koniecznie pokazuj!

    OdpowiedzUsuń
  10. Po prace wszelakie powinny przyjemność sprawiać - inaczej nie wyjdą :) Szybkiego zatęsknienia za igłą, albo nie - w zależności od nastroju ;)
    Gwiazdka fajna.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja żadnego warczenia nie słyszę :) Że ślepa jestem wiem, ale żeby do tego głucha?!
    Buźka!

    OdpowiedzUsuń
  12. no, śliczność ona, taka świetlista. Że warczy na Ciebie praca rękodzielna powiadasz? Znam to, na mnie wszelka inna warczy i nawet zębiska szczerzy...
    :) M.

    OdpowiedzUsuń
  13. No, przecież wiadomo, że jak coś warczy, to trza zostawić w spokoju, aż przestanie! :-))))

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozumiem! Też miałam okres całkowicie bezkrzyżykowy... i to ja warczałam na hafty :P

    OdpowiedzUsuń