Z dużym hamowaniem przychodzi niestety haftowanie. Godzinka pracy, dzień przerwy. Malusim kroczkiem zaczyna się jednak wyłaniać (i rośnie gigantyczna miłość do prac na płótnie i lnie! Miodzio istne!)...:
Mam nadzieję jeszcze w tym tygodniu skończyć. Od przyszłego powrót do szkoły. Podręczniki już są. Przyborniki też. Zestawik nieduży, ot drobiażdżek:
Powaga nauki odczuwalna w dłoniach. Siła mądrości ogromna. Ciężar przytłaczający. Oglądam, przeglądam, zapach farby już nie ten, ale ileż ciekawości w środku. Lubię nowe podręczniki, do pierwszego zapisania... Przede mną ostatni wolny weekend. Łoj, co to będzie, co, ach co? Mrowie prac pisanych i mało czasu na zipnięcie. Ale to za tydzień.
Dziś jeszcze mam pytanie do rozumiejących. Co się dzieje z komentarzami? Jakiś dziwny ich zapis. Tak już teraz ma być?
Pięknie dziękuję za komentarze pod ostatnim postem. Gorąco witam nowe osoby. Rozgaszczajcie się do woli.
Aneczko, czy psoty sromotne szczęśliwie zaniedbanych dzieci wliczone są w szczęście ogólne? Znaczy nie stawiać do pionu i oko przymykać?
No, no praca rośnie w oczach:) Czekam na kolejną odsłonę:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że rośnie ta praca, a czytam , że i miłość do lnu, świetnie , bo ja też tak mam!
OdpowiedzUsuńA ja nigdy jeszcze nie wyszywałam na lnie, to znaczy - wyszywałam, ale nie krzyzykami. To pewnie trudne. Ale bardzo ładnie Ci wychodzi!
OdpowiedzUsuńtrudne z pozoru, do pierwszego x. Potem jakoś nawet samo liczy się i wyczuwa poszczególne dziurki do wbicia... Praca inna i efekt inny, doskonały! Gorąco zachęcam!
UsuńPozdrowienia dla wszystkich tu obecnych!
o joł! Jakież tu opcje komentarzowe widzę!
OdpowiedzUsuńOsobiście cieszę się jak głupek z tego że len pokochałaś :D I to ze wzajemnością!!!!
ojej nowe komentarze jakieś rzeczywiście ...
OdpowiedzUsuńGwiazdka wyłania się piękna :)
będzie!
Usuńa u mnie len od lat leży w zasobach kanwowych i jakoś przełamać się do niego nie mogę, owszem podoba mi się i kusi; Ula kolejnych odsłon jestem ciekawa i podziwiam, bo prace na lnie mają niesamowitą delikatność i urok. Ściskam ciepło.
OdpowiedzUsuńNo cóz, jako że wiekowa jestem, a haftowałam od dziecka, donoszę młodszym Koleżankom, że dawniej kanwy nie było i wyłącznie na lnie sie haftowało. I to nie na takim, jakie dzis mamy do dyspozycji, ale na nierównym bardzo, z supłami i pogrubionymi miejscowo nitkami - makabra! To tak, jak rozpoczęcie nauki jazdy samochodem po lodzie lub torze saneczkowym. Twardą szkołę przeszłam, ale za to teraz len mi nie straszny, żeby tylko oczy chciały lepiej widzieć :)))
OdpowiedzUsuńŚliczność jakaś się wyłania, ciekawość moja coraz większa :)))
Oj , ile na niej serduszek ,ciekawa jestem efektu końcowego. Ulcia , a jakie ma wymiarki ta gwiazdeczka skoro dziergasz ją na lnie ???
OdpowiedzUsuńUściski
Beciu, efekt jest zadowalający. Za sekundkę wkleję zdjęcia. Gwiazda jest duuża. Robiłam jak na kanwie, igła co drugie oczko. 80 na 70 oczek. Gigant. Co jedno oczko robiła ostatnio Ania - http://aploch.blogspot.com/ - cudny maleńkasik!
UsuńUla, powodzenia w szkole. Ja rowniez wracam do szkoly, ale juz nie na angielski. Nienawidze pisac!!! Wypracowania, to najwieksza kara dla mnie. Chociaz czasami mysle, ze powinnam sie zmusic i wziasc chociaz jedna klase z angielkim. Ale moze jeszcze nie teraz. Najpierw chcialabym skonczyc, cos co juz kiedys zaczelam, a poniewaz moj maz pracowal na druga zmiane, nie mialam najmniejszej szansy na chodzenie do szkoly.
OdpowiedzUsuńCo sie zas tyczy hafcikow, moge ci pozazdroscic, bo sama jakos nie moge zrobic pierwszego kroku i zaczac wyszywac na lnie.
Izu, to jesteśmy dwie tutejsze uczennice! Trzymam za Ciebie kciuki! Angielski muszę wziąć, chcę. To warunek wejścia na kierunek. Swojego rodzimego nie mogę tu nostryfikować. Wypracowania to druga miłość. Tutejsze troszkę drażnią. Udało się już zacząć myśleć tym sztywnym tokiem, zatem kto wie...
UsuńNa len namawiam. Choć wiem, jak to ciężko się zebrać. Nie poddawaj się!