Paczek i pakunków było zatrzęsienie. Nie wiedzieć kiedy i skąd się nazbierało. Oczywiście głównie dla dzieci. To radość ogromna szykować prezenty dla maluchów z każdym rokiem większych i starszych. Uśmiech na twarzy dziecka bezcenny. Okrzyki zachwytu miodem na duszę i muzyką niebiańską dla uszu. Dzieci potrafią być wdzięczne, za drobiazg, za pamięć. Wdzięczna byłam ogromnie i ja. Cudne prezenty otrzymałam. Wymarzone. Co sobie zapragnęłam, dostałam. Mało pragnęłam, skromnie, może nawet zbyt skromnie, nie chciało się przedobrzyć. A cieszę się jak dziecko.
To tak: wszystko Szwai, na czytnik, to pokazać nie potrafię, wisioreczki i bombeczki od dzieciątek, takie wdzięczne, słodkie, od serchuchów młodocianych ogromnych; kucheneczkę podręczną na prąd, taką półkową:
i miód na duszę rękodzielną w szczególe:
Tildy. Początek kolekcji, obiecane następne. Łoł!
Patrzałki podświetlane na kaprawe oczka me, ciekawość jak się sprawdzą. póki co jednym okiem dobrze powiększa, drugim mgli...
Trzeba będzie za maszynę się brać i do xxx wrócić. Innych możliwości nie ma.
A za oknem buro. Deszczowo. U nas już po Świętach. Jeden dzień tylko. Take życie.
Pozdrawiam gorąco. Pięknie dziękuję za wszystkie życzenia nadesłane drogami różnorakimi. Mam też cichą nadzieję, że moje karteczki doszły...