czwartek, 8 października 2015

Kapturkowy pech

i nie jest ważne czerwony czy nie. Pech ma każdy możliwy kolor, acz w tym przypadku jak najbardziej on czerwony. O zgrozo!
Do rzeczy. W kapturek wskoczył nie kto inny jak Kaczur. Żaden Gąś. Kaczur - pisownia oryginalna! Ptaszydło z serii domowej nawet, acz ten z dzikich rejonów pochodzi, tylko lekko podcywilizowany. Kaczur nie Gęś. Gąsi są zdradliwe i podstępne. Kaczur może być co najwyżej złośliwy. Ten jest i lekko sarkastyczny też. Ze złośliwości dziób mu się wydłużył. Że wysoki i nader smukły, ktoś zauważy. I owszem. Po diecie okrutnej on, sakramenckiej wręcz. Wydłużyło go tak i wyciągnęło.
Zawinięty w krople deszczu i promykiem osłoneczniony. Całkiem jak świat za oknem. Tęczy jeszcze tylko brakuje. Gość ma fantazję, bez dwóch zdań. Złośliwość wrodzoną, nonszalancję i na dokładkę to coś...
A gdzie pech? Oj, on jest i wcale nie mniejszy od kaczego notabla. Przebarwienie nastąpiło. Nitka puściła się... czerwona nitka numer 816 z firmy DMC. To kolejne złe doświadczenie z tym kolorem, z tą nitką. Kaczur przeznaczony miał być na poduszkę aukcyjną. Wspominałam, Kasia i jej koledzy ze szkoły organizują aukcje. Zebrane fundusze przeznaczają na dziecięcy oddział onkologiczny pobliskiego szpitala. Kiedy Córka zobaczyła obrazek, właściwie jeszcze porą letnią, zachwyciła się nim i zażyczyła. Potem powstał konkretny pomysł. Nie uda się. Nie wystawimy haftu z czerwonymi, czy raczej rudymi plamami. Wstyd byłby okrutny. Rypło się. Jestem troszkę.... zniechęcona...
Nie chcę kanwy w wybielaczach moczyć. Obawiam się dalszego farbowania. Zdaje się, że jedynym wyjściem, by obrazek uratować i jakąkolwiek korzyść z niego mieć, poza estetyczną(?), to nadsztukowanie peleryny w newralgicznych miejscach. Jeden rząd xxx powinien wystarczyć. Miast poduszki będzie może okładka...
Qu pamięci pozwolę sobie zamieścić numerację wykorzystanych nici: 351, 349, 816 (!); 742 i 743; 5200 i 762; 519 i 807 oraz 632 i 3799 - do konturów.
Kasieńko, jakie Ty miałaś kolorki?!
Pozdrawiam słonecznie i cieplutko, wciąż bardziej letnio niż jesiennie.
Życzę dobrego, spokojnego weekendu.

27 komentarzy:

  1. Haft jest piękny, nawet z tym zaciekiem. Choć to smutne, że taki gigant jak DMC wypuszcza nici, które farbują. Powinnaś napisać do nich maila z załączonymi zdjęciami. Jeśli nie po to by zrekompensowali Twoje koszty, to po to, by wiedzieli, że robią źle i powinni nad tym popracować. Bo my klienci widzimy ich błędy.
    Gdyby farba puściła na dole, mogłabyś dorobić jakiś cień półkrzyżykami. Ale na środku haftu, to faktycznie poszerzenie pelerynki wydaje się najlepszym wyjściem.
    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieje, że to jednorazowa wpadka. Nitkę mam tę sama od bodaj czterech lat, jestem niemal pewna..., pech. Wszystkie czerwienie z numeracji 8.. będę najpierw moczyła octowo nim na bobinkę nawinę. Może to pomoże?! Do dyspozycji mam tylko DMC, smutno byłoby...
      Pozdrawiam słodko

      Usuń
  2. Ula, myślę, że z powodzeniem uda się dosztukować pelerynę i jakoś tę nieszczęsną plamę zakryć.
    Miałam kiedyś podobną przygodę i rozumiem zniechęcenie.
    Pomijając pecha, kaczorek wygląda świetnie i sympatycznie :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uleńko !
    Czemu Ty tak , dziecko drogie rozpaczasz ?!
    Te przebarwienia , ledwo co widać..spokojnie zastawisz je jednym rzędem dodatkowych krzyżyków..i jazda na poduchę ! Nie bądź zbyt krytyczna , ja wiem..że jesteś specjalistką od estetycznych wykończeń..ale jak piszę naprawdę ,nic strasznego się nie stało :)
    Kochana..szczerze ,to nie pamiętam jakich nitek używałam..bo dobierałam je na czuja :)
    Na pewno haftowałam 666 i tą nieszczęsną 816 również. Kontury w całości machnęłam 310 :)
    Natomiast, ja swojego Gąsa nie kąpałam...nie rysowałam żadnych kratek , haft był czysty...więc nie było potrzeby. Kto wie, czy nie byłoby podobnej, farbowanej historii.
    Nos do góry....i pokazuj gotową poduchę :* Ściskam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasieńko, przebarwienia widać, może na zdjęciu słabiej. Na domowy użytek mogę hafty z plamkami mieć. Z bólem serca i zgrzytem zębów, ale przeboleję. Na sprzedaż nigdy w życiu. I tak sobie myślę, że może nie ma tego złego... Gdy tylko sobie wyobrażę, jak to człowiek ludzki, po nabyciu podusi, wymazaniu jej przez pociechę w wieku dowolnym, usiłuje ją uprać (podusię, nie pociechę), jak to wszystko barwi, mazi i rudzieje, to się kolana gną i po chwili w rezonansy wpadają, każde z osobna...
      Poducha chyba raczej już nie. Będę testować, może dopiero wtedy... Zobaczymy...
      Zmoczyć musiałam (deszczu krople) i nawet się cieszę. Ależ byłby wstyd!...
      Dziękuje słodko za pociechę i wiarę we mnie
      Uściskuję słodko

      Usuń
  4. Jak mi przykro, że nici tak brzydko się zachowały :( Tyle pracy, haft świetny i i taki finał...
    Złośliwy Kaczur ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaczur złośliwy, to było wiadome, ale że drań w zmowę z nitka wszedł, tego się nie spodziewał nikt, nawet jo.
      Aniu, dziękuję i pozdrawiam

      Usuń
  5. No nie dość, że skąpany w deszczu, to jeszcze kąpiel wodną w mydlinach mu zafundowałaś, to się wkaczorzył!
    Rozumiem doskonale Twoje niezadowolenie! Ale pewnie sobie z tym poradzisz. Miałam podobną historię z metryczką, ale zastosowałam jakieś nici ze starych zapasów, więc mogło się zdarzyć takie odbarwienie. Poradziłam sobie używając miejscowo szarego mydła.
    Uściski!.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szare mydło pozostaje nabyć, wcześniej wyszukawszy, gdzie ono. Wkaczorzy się, wkaczorzył, złośliwiec miglanc...
      Uściskuje słodko

      Usuń
  6. Tak sie napracowac, taki cudny hafcik igielka wyczrowac, a potem taka wredna niespodzianka!
    Tez bym byla przynajmniej rozzalona...
    Ale hafcik jest superowy i tak!
    Motylek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję słodko,
      on na mnie spoziera zza dzioba, się przymila i omamia. Złość i rozżalenie już przeszły. Za chwilę przyjdzie spokój i coś się poradzi. Musi. Kasia w rozpaczy. Cieszyła się na tę kaczurzą poduchę, jakby ona dla panny była...
      Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  7. Cudny Kaczur, wprost przecudnej urody i nic mu nie przeszkadza to odfarbowanie. A Ty , jak wiem, już coś tam zaradzisz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaradzić muszę, córka "dusi"...
      Dziękuję słodko za miłe słowa i pozdrawiam słonecznie

      Usuń
  8. o kurcze DMC farbuje - niedobrze
    Kaczur jest super mimo że pechowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, ze tylko jedna nitka, jeden motek. Musi być czasem błąd przy pracy. Tak się pocieszam...
      Dziękuję wdzięcznie za słowo przychylne i pozdrawiam cieplusio

      Usuń
  9. Oj szkoda ale mam nadzieję, ze to szare mydło pomoże. Kaczur słodziak więc córce wcale się nie dziwię. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szukam mydła szarego, on nadzieja ma i ratunkiem, ... ewentualnie...
      Pozdrawiam słonecznie

      Usuń
  10. Po DMC bym się tego nie spodziewała. Mam nadzieję, że uratujesz hafcik, bo piękny jest niesłychanie i MUSI się znaleźć na podusi.:) Z przejęcia wierszem gadam...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uwielbiam takie wierszykiem gadanie...
      Pozdrawiam słodko

      Usuń
  11. Piękny haftcik, szkoda zacieku, pamietam że też kiedyś miałam taką przykrą niespodziankę :( do dziś jest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będę walczyć i mam nadzieję mnie poddać się, acz póki co...
      Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  12. Kaczorek cudny!
    Pierwszy raz się spotykam z tym, że mulina tak dobra jakościowo zafarbowała.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń