Irena poszła. Okazuje się, że nie oszczędziła wszystkich. Mieliśmy szczęście w tym nieszczęściu. Sąsiednie miejscowości pod wodą i bez prądu. Woda dochodziła do pierwszego piętra. Po ulicach pływały amfibie. Wczoraj na drogach korki i zatory, na ulicach muł. Z domów wylewana jest woda, wyrzucane rzeczy. I to nie koniec. Dziś będzie powtórka z rozrywki. Fala powodziowa. Spodziewana na dziś, już wczoraj jednak woda przelewała się przez mosty. Szok. U nas spokój, a kilka ulic dalej bajora i kloaka. Przewiduje się, że prądu może nie być do końca tygodnia. Problemy komunikacyjne, telefoniczne. Taki większy deszczyk z odrobiną silniejszego wiatru, a tyle nieszczęść. Jesteśmy bezradni i bezsilni, gdzie nam się brać za bary z naturą?!...
Dziś szczęśliwie zamknęłam skrzyneczkę z papierkami. Wszystkie zaproszenia chrzcielne oddane. Mam nadzieję, że lista jest również już zamknięta i dodruków nie będzie. Chyba nie nadaję się do masowej produkcji. Zaczęła się powtarzalność. Dlatego zdjęć nie ma. Mimo usilnego zamiaru i starań, by poszaleć kwieciem, pomieszać je i zindywidualizować, okazało się, że na wszystkich kartkach jest identyczny układ i identyczny kształt, tudzież porządek kolorystyczne. A korzystałam wszak z różnych zestawów. To co się stało?! Zagadka.
Przybyło cytrusików:
I całość tego elementu...:
Kanwa wymięta okrutnie. Duża jakaś jest i nieporęczna. Wciąż ją zwijam i nawijam. Po wyprasowaniu będzie ładniejsza...
Szykujemy się do szkoły. Dzieci co prawda zaczynają swoją dopiero 7 września. Staś odlicza dni. Wszystko już przygotowane. Łącznie z uniformem i skarpeciem. Myszulowa pierwsze zajęcia ma z początkiem nowego miesiąca. Chyba zacznę się bać.
Jeszcze raz pięknie i wdzięcznie dziękuję za troskę i myśli z nami związane.
Pozdrawiam gorąco i życzę spokojnego tygodnia.
ps. Świerszcze nie chcą iść spać. Wciąż koncertują. Ponoć w tym roku jest ich gminny zjazd. Taki co to co 11 lat miejsce ma. Wyskakują wszystkie z wszelkich możliwych norek i kryjówek i szaleją wespół....
Dobrze że Cię oszczędziło Ulcia. A sąsiadów strasznie żal - przykro patrzeć jak tracą dobytek życia :(
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło i nie dawaj wpędzać w produkcję seryjną bez opamiętania - Ty jesteś człowiek czynu i działania. Powtarzalność to zabójstwo....
Posłuchałabym sobie tych świerszczy :-)
OdpowiedzUsuńJednak przyroda skrobnęła swoje, dobrze, że w małych rozmiarach, choć dla każdej rodziny to tragedia, gdy nie potrafi obronić swojego dobytku!
OdpowiedzUsuńCytrusiki pięknie się złocą!
dobrze, że nieprzewidywalna do końca natura nie szalała za bardzo, ale zawsze to żal tego o co człowiek zabiega w codziennym życiu!
OdpowiedzUsuńSpokojnego czasu przed rozpoczynającym się nowym rokiem szkolnym!!!:)
Cytrynki jednak zwiastują pogodę i spokój, mam nadzieję, że Twoi sąsiedzi sobie szybko poradzą. To sprzątanie to największa udręka.
OdpowiedzUsuńUla - nagraj te świerszcze!
No i kopa daję Twoim dzieciaczkom przed szkołą, wiesz - takiego kolanem w tyłek na szczęście! Tylko masz im dać z zaskoczenia od ciotki! Lekko!
Dobrze ,że nie spełniły się przewidywania i Irenka straciła swoją moc .
OdpowiedzUsuńCytrynki wyszły Ci bardzo słodko -kwaśne :) i kolorek maja bardzo smakowity.
Uściski. Bernadka
Ula, cytryny wyglądają smakowicie :)
OdpowiedzUsuńNowego miesiąca się nie bój - dasz radę! :)))
Kochane , dziękuję!
OdpowiedzUsuńszkołę zaczynam jednak dopiero w przyszły wtorek. Zlało i zalewa zacne gmaszysko i łącza pod nim.
Świerszczogry postaram się nagrać. Za jakość nie dam głowy.
Lubię te nocne koncerty. Dzienne też. Szaleje towarzystwo przednio. A dziś z rana zawitał do nas gołąb. Na parapecie nie zasiadł. Nie posiadamy takowych.Pewnie gdzieś na pobliskiej gałęzi i gruchał. Poczułam się jak mała dziewczynka. Za dawnych, dobrych czasów gołębie mnie do życia dziennego budziły. I pewnie nadal by to czyniły, gdyby się było tam, gdzie nas nie ma...
Pozdrawiam gorąco.
kwaśny ten obrazek ... i taki soczysty :)
OdpowiedzUsuńobrazek piękny sie zapowiada
OdpowiedzUsuńpowodzenia
Apetycznie wyglądają. Szklaneczki tylko brakuje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTia! Wobec siły przyrody, człowiek staje się taki malutki!
OdpowiedzUsuńA moja najmłodsza wnusia już w tym roku też pierwszy raz do szkoły. Szkoda, że mnie nie będzie w tym dniu razem z nią. Ale co zrobić, siła wyższa!
Pozdrawiam pięknie!
Dziękuję Ci bardzo za ciepłe słowa i pocieszenie, to fajnie wiedzieć że nie jest się samemu:)już wszystko jest całkowicie ok:)
OdpowiedzUsuńUla, Świerszczogry zazdroszczę, Irki nie. Dobrze, że Ciebie oszczędziła ta wiedźma. Niech wrzesień przyniesie Wam wszystkim dużo ekscytujących nowości i doznań :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńCytruski smakowicie wyglądają :)
Ja też się cieszę, że wszystko dobrze się skończyło. Przy okazji odkrywam, że Ty "zagramanicą" mieszkasz. No to będę musiała Ci przy okazji koniecznie coś w naszym rodzimym języku do czytania podesłać!
OdpowiedzUsuńWitaj! Ja teraz na chwileczke, bo zobaczylam Twoj komentarz juz w drodze do drzwi;) Zaraz pedze do pracy. Wieczorem podesle Ci linka. Zdradze Ci narazie tylko, ze blizej Ciebie niz myslisz;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hej! Wlasnie spalona wstydem wyslalam poprawny link....
OdpowiedzUsuńUlcia! Ten przepis jest na samym końcu komentarzy w dniu, w którym pisałaś u mnie, czyli 17 sierpnia.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za zamieszanie, ale moja stara głowa coś pozajączkowała się. Pewnie chciałam wysłać na maila, ale ostatecznie wpisałam odpowiedź w komentarzach!
Przepraszam!