moje Drogie, mową ową swego czasu, looong time ago, posługiwałam się dosyć biegle. Dla odmiany nigdy nie opanowałam np. mowy braci wschodnich. Dziś natomiast pozostały jeno wspomnienia i dziury w głowie. La francaise ma swój wdzięk i wydźwięk... Przed poliglotkami chylę się w ukłonie!
To chyba francuska cytrynka!
OdpowiedzUsuńPięknie brzmi, ale ni w ząb nie rozumiem, co czytałam :)
OdpowiedzUsuń"rozwiązanie" przepisu w następnej odsłonie...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam gorąco
ot poliglotka ... :)
OdpowiedzUsuńot poliditoka. To o mnie of cors :D
OdpowiedzUsuńmoje Drogie, mową ową swego czasu, looong time ago, posługiwałam się dosyć biegle. Dla odmiany nigdy nie opanowałam np. mowy braci wschodnich. Dziś natomiast pozostały jeno wspomnienia i dziury w głowie. La francaise ma swój wdzięk i wydźwięk...
OdpowiedzUsuńPrzed poliglotkami chylę się w ukłonie!
Ulcia, sliczny masz charakter pisma. Tak slicznie cie w szkole wyksztalcili? I to po francusku?
OdpowiedzUsuńNic w ząb nie rozumiem, ale wykonanie - miodzio :)
OdpowiedzUsuńA ja już mogę przepis wypróbować :))). Francuski znam, w przeciwieństwie do angielskiego ;) - taka dziwna jestem ;))))
OdpowiedzUsuńPrezentuje się pięknie, ale nijak nie rozumiem co tam czytam ;)
OdpowiedzUsuńobiecuje wrzucić tłumaczenie tekstu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
Prościzna...po 15 minutach gotowe:D:D:D:D
OdpowiedzUsuńPiękna praca:)
Tłumacz gdzie się podział? ;-)
OdpowiedzUsuńnauka poszla w las :( nic nie pamietam = nic nie rozumiem buuu...
OdpowiedzUsuńjaki piekny charakter pisma, cudne literki
OdpowiedzUsuńświetny pomysł z tym przepisem wyszywanym :)
OdpowiedzUsuńdziękuję
OdpowiedzUsuń