i nagle spada, o czym innym razem, po czym znów płynie. Nad nią most, a po prawo i po lewo Niagara Falls, tylko różnych narodowości. Most to jest graniczny o pięknej nazwie - Tęczowy (Rainbow Bridge).
A rzeka sobie płynie. Do przejścia spora drogę ma. Mija kolejny Whirlpool Rapids Bridge...
Spokojna też już nie jest. Miejsce się jej ścieśniło. Szaleje. Kanionem się rzuca, co to ten kanion kiedyś był niższy a teraz jest wyższy i szerszy był, nie węższy i wrażenie robi niesamowyte
potem to już sobie do kolejnego Ontario jeziora wpada... za jakiś czas, po kolejnym moście ...
Zachwycający odcinek i ta kolorystyka...
Najbardziej mi się podoba ta niespokojna część, lubię takie rzeki obserwować na żywo. :) Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia, a miejsce niesamowite! Lecę jeszcze popatrzeć:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie miejsca!
OdpowiedzUsuńPrzepiekne zdjecia :)
Ojej co za wpis :). Normalnie wzruszajace wspomnienia do mnie wracaja :) Kiedys tam bylam i na paweno nie raz tam wroce...
OdpowiedzUsuńcudne zdjęcia, te kolory. rzeka fascynująca, zapewne warta zobaczenia. pomarzyć każdemu wolno... pozdrawiam słoneczko:)
OdpowiedzUsuńJejciu! Jak Wam zazdraszczam tej rzeki i jej pięknych, choć momentami groźnych widoków. Już tuptam z niecierpliwości, aby obejrzeć wodospad Niagara Twoimi Oczami!
OdpowiedzUsuń