wtorek, 5 lipca 2011

Jeżówką pod okular

Jeżówka purpurowa, elegancko z naukowa zwana echinaceą purpurea to kuzynka astrowatych. W świat wywędrowała z Ameryki Północnej. Znaczy Hamerykanka ona. Piękna jest. Wysoka. Średnio dorodna, acz w oka się rzuca. Jak wszystko w tym kraju, co to największe, najszybsze, najwyższe i wszelkie inne naj w pozytywy. Moja raczej uboguchna jest. Rachityczna lekko. Pierwszoroczna i boczkiem do słońca (a lubi słonko pełne i nawożenie użyźniane)...




Zastanawiam się, skąd nazwa kojarząca się z jeżykiem. Może od kolczyków pięknych, dorodnych, efektownych, cudnie chwilami purpurowych. Niestety nie udało się tej pięknoty właściwie uchwycić. Ledwie 3 może 4 łodyżki zdecydowały się z mroków ziemskich wychynąć. Ale wedle litery na niemal metr w górę wybujały. Ta konkretna odmiana uważana jest za źródło zdrowia i siły. Z jej korzenia wyciąga się cud malynę,czyli coś, co podaje po przetworzeniach wszelkich jako środek wzmacniający organizm i chroniący przed bakteriami i wirusami. Acz zdania na temat tej cudowności podzielone są.
W tym roku to właściwie jedyne kwiecie, jakie zechciało uczynić nam uprzejmość i zakwitnąć, powabić swym urokiem. Dodatkowo wpatrywać się mogłam dzięki oczkom.
Ogarnięta ślepotą powszechną i pomroką wieczorną, uznałam, że bez szkiełek nie dam razy nie tylko oka w igle zobaczyć, ale i samej igły. W miniony weekend zanabyłam okularki. Nie żadne tam fachowe. Nie ma czasu na wizyty. Zwykłe lupki w oprawkach. Na moich wsiach pełno tego w każdym możliwym sklepie nie spożywczym. Popatrzyła, przymierzyła i uznała, że 1,50 na każde oko działa pozytywnie. Nagle świat okazał się być taki czytelny i klarowny. Ulotki nawet można znów czytać. No żywcem wszystko widać. Na jakieś pół metra jedynie, ale więcej nie potrzeba. Byle nitki i oczka w kanwie widzieć. A i kawałek schematu drukowanego. A jak szaleć, to na całego. Z kwieciem, z błyszczykiem i wszelkim innym ozdobnym. Pełny wypas. Małż zachwycony. Żona wreszcie yntelygentnie wygląda. Żona zachwycona też. Yntelygencji nie zauważa, wystarczy, że szczegóły widzi haftowane.... W oczkach nie czyta, po co się przyzwyczajać...
I jeszcze raz jeżówka z jeżykiem...

Pozdrawiam gorąco, życząc spokojnego, acz szalonego, słonecznego tygodnia.

4 komentarze:

  1. To jest bardzo wdzięczna bylina, kwitnie długo i obficie, Próbowałam kiedyś zasuszyć same środki. ale mi się nie udało rozpadają się po zaschnięciu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Danielko, one niestety na nietrwałe wyglądają. Ale już teraz cieszę się na przyszły rok. Postanowiłam też za chwilkę wysiać nasionka w bardziej nasłonecznionym miejscu i przestrzenniejszym. Za rok powinno się zakwiecić, a potem aż do końca świata każdego roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kwiaty cieszą oko, to prawda i miło i ładnie jest jak zakwitną. Ja cieszę się, że wreszcie okulary zakupiłaś i widzisz wszystko wyraźniej. ja miałam podobnie, długo się zdecydować nie mogłam, ale jak założyłam i zobaczyłam wszystko wyraźniej to się już z okularami nie rozstaje. Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  4. 1,5 Dp?:> Ulcia...uważaj, bo to tylko tak niewinnie półTora, ale to jest moc moja droga, jest moc:))Sprawdź przy okazji u fachowca te swoje oczęta słodkie, żeby se krzywdy nie zrobić. Szczerze i sumiennie radzę.
    Jeżówka przepiękna, moja jakoś się wzięła i ...chyba ją skosiłam sumiennie parę lat temu kosiarką i zdechła bidulka, a przepiękne ma kwiaty, to prawda. Serdeczności :))

    OdpowiedzUsuń