niedziela, 28 sierpnia 2011

I po odwiedzinach...

bardzo, bardzo i słodko dziękuję. Jesteście kochane, jedyne, niepowtarzalne! Dziękujemy za każdą myśl, za troskę, niepokoje, empatię!
Irena poszła precz! Chmura była duża, deszcz raczej mierny. I dobrze. Gdyby nie zapowiedzi i komunikaty, prawdopodobnie większość mieszkańców, nawet by nie zauważyła, nie pomyślała, że może mieć kontakt z taką siłą i mocą natury! Rozeszło się po kościach pięknie. Na mojej wsi. Owszem mocno padało, wieje nadal, ale nie takie wichury już za nami. Prawdopodobnie więcej szkody wyrządziła woda. Powybijane studzienki, wylane rzeki. To jednak też norma każdej wiosny towarzysząca. Współczuję tym, którym zalało piwnice. To nic miłego. Słyszę, że NY podmyty. Dokładniej Manhattan, dolny. TV nie oglądamy, nie posiadamy.
Rano było tak:

Jak widać kilka połamanych gałęzi, więcej pozrywanych liści. I dobrze. Przykro, że chłopiec w Wirginii nie miał takiego szczęścia, że huragan nie ominął jego domu. To jest dramat!
Nad naszą wsią już słońce. Co prawda słychać syreny, czyli gdzieś coś się dzieje.  Co jest teraz: temperatura wzrasta, wraz z nią wilgoć i narowistość komarów. Deszcz całkowicie poszedł precz. Wiatr wieje z prędkością ok. 55-60 km/h, w porywach. Świerszcze włączyły skrzypce, ptaszory zaczynają świergoty. Liście udają, że falami są. Czuję się jak na bezpiecznej plaży.:



 Połamane pomidory, to pikuś mały. Mam nadzieję, że już wszędzie będzie tak spokojnie, bez strachów, ofiar, nieszczęść, strat. Żądni sensacji muszą obejść się smakiem. Tym razem żywioł był łaskawy. Oby na wszystkich terenach. Najgorsze było oczekiwanie. Kto doświadczył, ten wie. Wyobraźnia szaleje...
Jeszcze raz pięknie dziękuję!

18 komentarzy:

  1. Póki co, doceniam klimat w którym mieszkam!

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze, że wszystko w porządku, można odetchnąć. pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. i bardzo słusznie. umiarkowanie jest nie tylko wskazane, ale i spokojne. Lato ma być ciepłe, ale nie żarne i przepojone wilgotną watą, zima zimą, ze śniegiem i odrobiną mrozu. Burza burzą, w maju maja kwitnąc kasztany i tylko tutejsza jesień jest do pozazdroszczenia, dłuuuga i bardzo ciepła wypełniona paleta barw najpiękniejszych!
    Pozdrawiam wdzięcznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Emilku, już dobrze, dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo, bardzo się cieszę, że u Was jest jak jest :))) Uściski posyłam!

    OdpowiedzUsuń
  6. I bardzo się cieszę ! :)))
    O ile dorośli ..zapewne dali sobie jakoś radę z napięciem i oczekiwanie..o tyle dzieciaczki...pewnikiem przerażone.
    Ważne...że wszystko poszło precz..pozostaje trzymać kciuki...za tych , którym to paskudztwo wyrządziło szkody.
    Uleńko...dobrze ...że jesteś kochana Kobietko :)))
    Uściski :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciesze sie, ze wszystko u Was ok :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ufff, odetchnęłam z ulgą, cieszę się, że macie to już za sobą...Żywioły natury mnie przerażają...Uleńko kochana, wyściskaj dzieciaczki, ogromnie się cieszę, że to już za Wami!!!
    Ajlowju bejbe i pomidory to se w sklepie kupisz, co tam, to , to pikuś:))

    OdpowiedzUsuń
  9. To dobrze, to znaczy że można się cieszyć!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się, ze już wszystko dobrze i że obeszło się bez większych problemów. Drugi kciuk (z NY) jeszcze nie odwołany więc póki trzymam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ula, bardzo się cieszę :)))
    Pozdrowienia przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
  12. I ja odetchnęłam! Pikuś pomidory! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Uf. Łączność netową nawet masz zatem wszystko w porządku. Straty zliczone niewielkie. Trzymanie kciuków za łagodną Irenkę przyniosło efekty. Jakby faktycznie miało to znaczenie.....

    Buzia!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak dobrze,ze wszystko w porzadku jest :D Mozna odetchnac z ulga, dziekuje za meldunek ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak dobrze odetchnąć!

    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak dobrze, że takie ekscesy pogodowe nie są moim doświadczeniem!
    Pozdrawiam czule!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ulcia! Dobrze tak odetchnac!
    Rozeszlo sie po kosciach i u mnie, ale czuje sie jak po jakis ciezkich robotach. Stres swoje robi.
    Z jednej strony radosc ze nas ominelo najgorsze, a z drugiej przykro ze inni niemieli tyle szczescia... Jestem zaskoczona liczba ofiar!

    OdpowiedzUsuń