Robótkowo nadal sromota. Wczoraj, pierwszy raz od wielu tygodni, wzięłam igłę do ręki. Małemu weszła w palec drzazga. Należało ja usunąć! Wciąż żyję wyprawą. Rozjeździliśmy się ostatnio troszkę. Rodzinka w góry, potem razem do starej osady oceanicznej. Cudnej urody starsze i młodsze wille, pokażę je następnym razem. Dziś skok do NY i pierwszych kolęd słuchanie... tak tak, sezon już w rozkwicie. Zdjęć jest bez liku. Może choć na chwilkę blog znów ożyje. Pokaże moje dzikie fascynacje. Robótki poszły w kąt. Raz - brak czasu; dwa- ślepam jak kret. Może wiosna coś ruszy...
Pozdrawiam gorąco i życzę spokojnego, słonecznego tygodnia!
Lubię zwiedzać , zazdroszczę wspaniałych widoków!
OdpowiedzUsuńPiękna wycieczka.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper wyprawa. Widoki cudne :)
OdpowiedzUsuńRozmarzyłam się, piękne zdjęcia, zazdroszczę wycieczki :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :*
My bylismy tam na spacerze jakies 3 tygodnie temu. pogoda byla jeszcze lepsza. A bylas moze tam latem? Sa tam super imprezy. Warto zobaczyc. Jesli sie nie myle to jest tam rowniez Seafood Fair pod koniec sierpnia albo na poczatku wrzesnia.
OdpowiedzUsuń"Robótkowo nadal sromota. Wczoraj, pierwszy raz od wielu tygodni, wzięłam igłę do ręki. Małemu weszła w palec drzazga. Należało ja usunąć!" ha ha ha, ale mnie rozbawiłaś :D
OdpowiedzUsuńSpaceru nad oceanem zazdroszczę :)))
Pozdrawiam!
Każdy powód do wzięcia igły w rękę jest dobry - nawet drzazga:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kobieto, ale szczujesz takie widoczki, a do tej Ameryki tak ciężko się dostać, no i masz ci babo placek.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia ślij, wklejaj i opowiadaj. Lubimy cię czytać:)buziole ślę