poniedziałek, 4 czerwca 2012

trzy sroki w garść

Człowiek to jest stworzenie niepojęte, a kobieta to już słowa brak. Jak nie robiłam, to nie robiłam. Teraz przyszedł taki czas, kiedy chce się robić prac kilka. Czekając na piękne słonko i wszelkie inne okoliczności, tudzież konieczne elementy do jednej pracy, zaczęłam drugą. Oderwać się nie mogę. W nocy o niej śnię, za dnia myślę. Proza życia dusi, gdyż i odciąga. Powijaki to dopiero, ale są. Pokazuję pracę na pracy. Żadna nie skończona oczywiście...
Z ciekawostek dnia codziennego - mamy zielony pas. Ależ się prezentuje! Pięknie. Poza tym przeciętność, czego nikomu nie życzę!
Dużo słonka i radości!

7 komentarzy:

  1. Pieknie ten slonecznik prezentuje sie na zielonej kanwie :)
    Ciekawa jestem, co tam teraz wyszywasz... Czekam na kolejne odslony!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pokaż, pokaż bo i ja się uduszę ale z niecierpliwości!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nooo... gratuluję zielonego pasa! Przeciętność ma czasem trochę zalet - nie darmo jedno z chińskich przekleństw brzmi "Obyś żył w ciekawych czasach". Słonecznik cudny, a co następne...? Ja chyba wiem :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo chyba mu już nie zostało do końca? Temu słoneczniku ;-) Proza życia potrafi skutecznie podciąć skrzydła wszelkim namiętnościom (bo przecież robótki do takich należą).

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tam zaraz koniec słonecznika:) A cóż tam pod spodem schowane ?

    OdpowiedzUsuń