W żółwiowym tempie czynię krzyżyki na wielgaaaaśniej pracy. Wzorki miłe są i przyjemne. Samo robienie takie sobie.
Słonko za oknem piękne. Ostatni weekend zimy mamy. Wiadomo, świstak cienia swego nie zobaczył. Trudno żeby zobaczył, skoro pany w cylindrach chmarą całą biedaka z norki wyciągnęli i sztywno pod paszkami trzymali. Trzymał jeden, ale za to jak skutecznie. Zwierz o żadnych cieniach nie myślał, tylko by śmignąć, ukryć się i zgrai więcej na oczy nie widzieć. Ale, ale. Zamieć do nas przyszła w piątek. Śnieżna. Taka bardzie nie zamieciowa. Ot, z dużej zapowiedzi mało śniegu. W poniedziałek +8 będzie i deszcz. Maluchy od rana na sankach. Ostatnia okazja. Pięknie jest, nie powiem. Biało i skrząco. Bajkowo.
Bałwany robi się ciężko. Obca kanwa. Kolor urzekający. Poza tym koszmar. W 3 nitki powinno się robić. Tak nie lubię. Za topornie dla mnie. Jak długo xxx nigdy krzyżyki tak pokraczne nie wychodziły i takie odchudzone. Nie żebym jakoś przesadnie dokładna i perfekcyjna była. Nie leży mi kanwa. Udawana jakaś, dzikiego pochodzenia, to i niestety do życi.
Pozdrawiam gorąco, słonecznie, cieplusio i wszelko inno...
ps. Dopiero na zdjęciu, znaczy teraz zauważyłam niedoróbkę. Rządek nie ma krzyżyków zwrotnych. Ło matko, ślepnę jak nic. Tak się wpatrywałam, doglądałam, by ukończyć, obfocić i odstawić. Ups! To biegnę doprawić....
Rozumiem :) Ja też wyszywam teraz na czternastce i cierpię z powodu stawiania takich wielgaśnych krzyżyków. Ale Twój bałwanek ładnie wygląda na tym niebieskim tle :) O burzy słyszałam w radiowej trójce. Jakieś apele o niewychodzenie z domu... Dobrze, że końca świata nie było :)))
OdpowiedzUsuńczyli myślisz Aniu, że to wynik przestawienia z malucha na nyskę? Z tym, że Maluch tu za mercedesa robi, a Nyska za Żuka zwykłego. Mieszam duże litery z małymi. Nigdy zagadnienia nazewnictwa markowego w piśmie nie opanowałam...
UsuńŚniegi nas ominęły. Poszło bardziej ku północy, czy raczej z góry do nas nie zeszło. Uważam, że takie apele są bardzo wskazane i co najważniejsze, na drogach są tylko służby . Cywile siedzą w chałupach, ew. odśnieżają swoje podjazdy i pomagają sąsiadom. Najbardziej przeraża mnie świadomość odcięcia prądu, co jest jednoznaczne z brakiem ciepła. Nie wszyscy posiadają generatory. Szczęśliwie, tu ludzie sobie pomagają, jakoś tak całkiem naturalnie.
Na koniec świata to bym raczej dłuuugo jeszcze nie liczyła. Obiecane jest, że ew. za jakieś 8 pokoleń...
Uciski!
Tak, zdecydowanie efekt przesiadki ;) Ja porównuję haftowanie na czternastce do brukowania placu, a na lnie nitka w nitkę - do sypania makiem :) Najchętniej działam tak pomiędzy jednym a drugim :)
UsuńU mnie o tyle nieźle, że gdyby tak prądu brakło, to można gazem się ogrzać i herbatę na kuchence ugotować ;)
Ale najmilej mi czytać, że ludzie sobie pomagają. Przywołuję z pamięci "Przystanek Alaska", jedyny serial, jaki oglądałam z radością :)
Pozdrowionko :)
Co do pomysłu Mężowego, może spróbować warto rękodzieło sprzedawać... Ostatnio czytałam na jakimś forum, że można się z tego utrzymać na obczyźnie... Ale wymaga to pracy nad zaistnieniem w sieci na większą skalę.
Obydwa bałwanki pięknie się prezentują!
OdpowiedzUsuńdziekuję!
UsuńBałwanki wyglądają jak żywe! Chociaż jak dla mnie ta zima już by się mogła skończyć!!:D:D
OdpowiedzUsuńjuż za chwilkę się skończy. Jeszcze tydzień, jeszcze dwa. Rano ptaszęta nas obudziły. Tak tralaliły, że żywcem spać się nie dało. Znaczy wiosna idzie!
UsuńSerdeczności!
Ja tam lejek jestem, więc i bez tych zwrotów bałwanek mi się podoba! :-)))
OdpowiedzUsuńo jakże się ogromnie cieszę!
UsuńPozdrawiam cieplusio
Bałwanki są cudne. A ty jak zawsze doszukujesz się czegoś w swoich pracach. Są śliczne i takie milusińskie jak ty:) Buziaki ślę
OdpowiedzUsuńEmilko, dziękuję!
OdpowiedzUsuńPiękny bałwanek, a niedoróbki nikt by nie zauważył, gdybyś nie napisała ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!