poniedziałek, 23 grudnia 2013

Z szumem oceanu

Kapusta pachni w domu, towarzyszy jej grzybek, ponoć szlachetny borowik, królewski nawet. Smakowite to i kuszące. Warzywka dochodzą. Prezenty dla bliskich obcych rozdane lub na rozdanie czekają. W planach wielkie wypiekanie, sernikowanie, piernikowanie i pierogowanie niestety. Tudzież wszelkie inne przedświąteczne, a mamiące silnie. My tymczasem, zapachy zostawilim i na okoliczność początku zimy wybralim nad ocean. Pogoda sprzyjała. Po mrozach i śniegach 22 stopnie w skali Celsjusza na plusie oczywiście. Po śnieżnych puchach wspomnienie jeno zostało.  Ocean inny. Spokojny. Bury. Leniwy. Daleki choć w przypływie. Wiatry pasami szalały, od mroźnego, po ciepły, milusi.
Oczywiście pomoczyło mnie po kolana. Czy jod był? Ocean miał inny zapach, właściwie prawie go nie miał. Niebo czarowało.
 
Cudowny, spontaniczny wypad. Oderwanie od świata, od natłoku, od codzienności. Ekspresowe ładowanie akumulatorów. Bardzo nie-świąteczne, ale konieczne, dobre.
Pozdrawiam cieplutko!

5 komentarzy:

  1. Moje myśli pobiegły daleko. Za ocean.Ku Tobie.
    Zawsze w czas świąteczny myślę z czułością większą niż zwykle o moich Rodakach na obczyźnie :)
    Radosnego świętowania, Uluś! Wszędzie można być szczęśliwym z czystym sercem i w stanie miłosnym - błogosławionym Wiem, że jesteś szczęśliwa. Widać to w każdym słowie Twoim napisanym. I to cieszy! I żeby ten stan trwał niezmiennie życzę Ci. Ocean niech szumi dla Ciebie.
    :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję Aneczko, kochana Ty!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrowych i spokojnych świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. przepiękne zdjęcia, szkoda, że nie mogę tam się teleportować

    OdpowiedzUsuń