środa, 18 grudnia 2013

Z życia nieświątecznego

...wręcz społeczno-codziennego z dróg lokalnych. Nachodzą mnie od jakiegoś czasu nadmyślenia. Ubierają w słowa myśli z lat. Dziś postanowiłam wyartykułować je. One z przysiółków okolicznych i życia dziennego na ziemiach obcych. Pieśń pochwalna to będzie. O tyle w moim wykonaniu dziwna, że nie przepadam. Los jednak rzucił, to i co czynić. W minionym tygodniu śnieg spadł. Pierwszy w tym roku. Nie ostatni, ale może i tak być, że przedostatni. Taka aura.
Konieczność zmusiła mnie w śnieg ten padający wyjechać z domu. Dla mieszkańca nadwiślańskiego żadna to nadzwyczajność. I śnieg i wyjazd w niego... Dla mieszkańca tutejszego też. Jakieś tam inności są, czemu nie. Śnieg niby drobny, leniwy, ale wytrwały jakiś jednocześnie, w sobie zawzięty. Po godzinie zasypie świat tak, że się człowiek po kolana zapada. A ta malizna sobie sypie i sypie. Od dawna wiadomo, że lepiej w świat nie wyruszać w taki czas. Choć auta, jak to od Pawlakowych scen wiadomo na okolicznych wsiach największe są i najsilniejsze. I tu pierwsze nadmyślenie. Śnieg dopiero zaczął padać. Drogi jeszcze czarne, gdyż przed-zaśnieżone i solą posypane już. Ja małe autko posiadam. Letkie i bez dodatkowych wspomagań, tudzież innych bajerów. Jadę spokojnie. Wycieraczki łomocą jak głupie jakieś. Świat szary z domieszką bieli. Czuję, że przy zakrętach zaczyna mi kuprem rzucać. Zwalniam. Myślę sobie, trudno, się komu spieszy, niech sobie pas zmieni. Na pasy patrzę. Normalnie trzy są. Widzę jeden. Wszyscy jadą tym jednym wyjeżdżonym. Nikt nie klaksoni. Odległości spore.
Gdyby nie to białe z nieba, dzika rozkosz jazdy, prawie. Gdzie to nadmyślenie? Amerykanie jeżdżą różnie. Są nacje, którym nie powinno się wydawać prawa jazdy. Młodzi - wiadomo, też swoje przywileje szaleństwa i pośpiechu mają. Jest jednak taki czas, kiedy drogi hamerykąńskie są spokojne i bezpieczne. To czas silnego deszczu i czas silnych opadów śnieżnych. Dziwi mnie to każdego roku. Spokój i opanowanie. Troczki jadą równo 30-35 km/h autostradą.  Nie ma wyprzedzania, wybrzydzania, trąbienia. Wszyscy są równi wobec pogody, sic!
Całkiem różowo oczywiście nie jest. Jakieś idiocie zawsze się znajdzie, ale to minimalny ułamek z całości.
Co morelowe nawet nie jest, a dla odmiany irytuje okrutnie (trochę z innej beczki acz wciąż drogowej):
1) Hemerykanie uważają chyba, że migacz to zbędne coś, a z pewnością szalenie czasochłonne i męczące, zatem należy pominąć. Ok 70 % kierowców, może lekko przesadzam, ale tylko bardzo lekko;
2) skręcając w prawo należy zjechać na lewy pas i odwrotnie, koszmar!
3) znaki stop cztery na jednym małym skrzyżowaniu, najczęściej na placach handlowych. Teoretycznie w takiej sytuacji pierwszy jedzie ten, któren pierwszy do skrzyżowanka dojechał. Życie jednak kieruje się cwaniactwem i krętactwem.
Jutro o ewakuacji szkoły.
Pozdrawiam serdecznie życząc kulturalnego i spokojnego na drogach czasu spędzania...

10 komentarzy:

  1. Ojojoj, ale was tam zasypalo, jakby nie bylo zazdroszcze takiej pogody. Choc u nas jakby tak sypnelo bylby to kataklizm niewobrazalnych rozmiarow. Niestety z migaczami sie zgodze prawie nikt nie uzywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatko, ale u Was śnieg, to jak u nas lato bez wilgoci, raz na tysiąc lat. To i wprawy brak.
      Uściskuję

      Usuń
  2. ło matko u nas mżawka jakaś z nieba siąpi zamiast śniegu ... pogoda odwróciła się do góry nogami ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. troszkę tak. śniegu już nie ma, nu, prawie. Jutro 20 stopni na plusie będzie. To gdzie ta zima, się pytam?! Powywracało się wszystko do góry nogami...

      Usuń
  3. Ha! To ja sie podpisuje pod tymi 3 podpunktami na koncu! Tylko, ze ja ten pierwszy odnosnie kierunkowskazow tlumacze, ze oni mysla, ze wszyscy czytaja im w myslach:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogłabym czytać bez końca! Pisz do mnie jeszcze :)))
    Śniegu niet, to se na banerze "szczeliłam" ;) A Ty, Uluś, to już tak na stałe na tej obczyźnie...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno, nie zawstydzaj mnie!
      Czy na stałe, to nie wiem. Kiedyś myślałam, że nie, teraz sama nie wiem. Nie przepadam, jednak dla moich dzieci to właściwie jedyny świat, inny znają tylko z opowiadań i coraz słabszej pamięci własnej.

      Usuń
  5. Jaka piękna zima. Parę lat temu w Irlandii też posypało śniegiem. Zima była całe 4 dni. Drogi białe bo nikt tu o posypywaniu solą jeszcze nie wiedział. Za to miasto zrobiło się wymarłe. Zero pojazdów. Och jak cudownie się jeździło bez codziennych korków. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zimę można lubić albo nie, jednak trudno się nie zgodzić, że z perspektywy ciepłego pokoiku wygląda bajecznie, nawet jeśli tylko cztery dni, pod warunkiem, że jest puchata.
    Pozdrawiam cieplusio

    OdpowiedzUsuń