piątek, 26 lipca 2013

Trzy krzyżyki w przód

Mimo żaru i upału, zniechęcenia i omdlenia, coś tam powstaje. Jeszcze plama rozlana, a jednak...
Pozdrawiam cieplusio i życzę spokojnego letniego odpoczywania

środa, 24 lipca 2013

Jak tu zacząć....

Chyba od tego, że upalnie jest nieznośnie i z tego wszystkiego zapał do pracy i wszelkiego innego zmalał do zera niemal. W życiu to już tak jest, że wszelka różna różnorodność jest i jak wdzięcznie i zgrabnie zapisał śp. ks.Twardowski (parafrazując) i dzięki Ci za to Panie!  A z ową różnorodnością jest tak jak w jednym z rodzimych porzekadeł, że nigdy się jeszcze wszystkim nie dogodziło na raz jeden. Ile osób tyle gustów i upodobań.
To, lato mamy i z założenia upały. Jedni to lubią, inni mniej. Zdecydowanie należę do grupy - mniej. Jesień, o to jest najukochańszy czas, lato do 25 st C i bez wilgoci. A na okolicznych wsiach to mniej wiecej jest tak:
AP Photo by Matt Rourke
Klimat i koloryt oddany idealnie...
Temperatura nie schodzi poniżej 35 st. C w dzień i 30 st.C w nocy. Oblepia nas wieczna rozgrzana wata, znaczy wilgoć taka towarzysząca. Wiaterek jeśli zdecyduje się powiać, to z serii - dlaczego to tak parzy? Zasadniczo jeśli jest wilgoć, nie ma wiatru i odwrotnie, z tym, że to odwrotnie to święto wyczekiwane, przywędruje na stałe w październiku. Póki co oblepia nas takie niemiłe coś i trzeba z tym żyć, co nie znaczy - działać na pełnych obrotach. Życie dzieli się obecnie na to do samochodu i na to z samochodu...

AP Photo by Mary Ataffer
Na załączonym obrazku widzę, że niedziela zapowiada się nieco chłodniejsza...
Uściskuję cieplusio!
Cudne podziękowania za komentarze!

poniedziałek, 15 lipca 2013

niedziela, 14 lipca 2013

Wielka rzecz...

Piwonie czekają na ramkę. Kwadratowa ma być, a to na okolicznych moich wsiach dziki rarytas. Lat temu kilka wstecz, jakieś dwa, nawet w głowie tubylczych się nie mieściło. Obrazek w kwadrat? Nie ma takiej możliwości! Tylko prostokąt! A piwonia na kwadrat uparta i już. Pustkę oczekującą wypełniam kolejną pracą. Tym razem znacznie większą:
24 kolory muliny DMC,
 kanwa '16, aida hamerykańska. 
Rozmiar pracy przewidziany na 30x27 cm.

piątek, 5 lipca 2013

Zakwitło...

...w różach i fuksjach. Od tych pierwszych aż zęby bolą... Wybór jednak dość świadomy... wydaje się być. Całość kształtna i nieco powabna?
Jeden listek zblazowany i niepokorny podwiędł z lekka. Nastąpiła konieczność prucia i poprawiania. Całość po poprawce.
Pozdrawiam gorąco i jeszcze bardziej. Życzę spokojnego, wakacyjnego odpoczywania weekendowego.

wtorek, 2 lipca 2013

...subtelna szklana glazura na oku

 po sześciu dżinach z tonikiem.
Miała ją ona, postać z książki. Postać, którą to rzeka Wisła nasza kochana na wysokości onegdziejszego Jubilata powietrzem swym wilgotnym owiała i przeciągami rozchwiała.
Z małżem zaśmiewaliśmy się do rozpuku. Wspomnienia młodzieńcze nas naszły. I jak się okazało, nie raz i nie dwa rozchwianie kroczne przez to wilgotne rzeczne powietrze następowało i rzecz zrozumiała najczęściej strasznie ciągnęło od Wisły. Wszystko to w drodze z Rynku na Czyżyny. Dla mniej zorientowanych - w Krakowie. W Krakowie dzieje się takoż samo powiedzmy, akcja książki Agnieszki Topornickiej; książki pod tytułem "Pierwsza osoba liczby mnogiej".

Glazura na oku rozłożyła mnie na łopatki. Podobnych smaczków w książce jest dużo. Autorka posługuje się głównie inwersją, za co ją polubiłam, oczywiście autorkę, choć książkę też. I polecam, wszystkim tym, dla których ważne jest słowo, poprawna, solidna polszczyzna i humor soczysty, podkropiony dodatkowo aluzjami najczęściej literackimi. Recenzji dobrych książka nie ma. Czytelnicy raczej ostro rozprawiają się z opowieścią p. Topornickiej.  Że mdła, że język udziwaczniony (ło matko całymi latami w Polszcze takim się właśnie posługiwałam, tak z przyjaciółmi rozmawialiśmy dnia każdego, a i teraz się nadarza...), że zero akcji, a tylko jakieś wynurzenia poopisywane. Kogóż to myśli i odczucia interesują. I co to za dziwadło, by swojego partnera "jelonkiem rączym" nazywać... To ja zmykam drugą książkę
czyli w kolejności pisania pierwszą, tejże pani podczytywać.
Skomplikowane i poprzekręcane? Podobnie jest u Topornickiej. Na koniec to sobie myślę, że akcja to w filmie jest, a w książce najpiękniejsze jest słowo...
Filiżanka z saskiej porcelany wypełnia się i bogaci. Głównie kolorkiem od którego zęby bolą i wątroba. Z tego wszystkiego pomyłek sporo, prucie konieczne. Czy któraś hafciarka je lubi?!
Przepięknie dziękuję za tak liczne komentarze, odwiedziny i morze miłych, ciepłych, wspierających słów. Chylę się nisko w wdzięczności i pozdrawiam słonecznie.