Witam cieplutko, słonecznie, wiosennie. Pięknie dziękuję za słowa miłe i sercu bliskie, na które łasa każda z nas, a które to karteczk dotyczą. Kartkowo zrobiło się bardzo. A to niestety nie do końca moja wina. Hafty w planach były. Ba, na warsztacie nawet. Niestety, zbiesiły się. Bardzo! Zniechęcały do siebie, burmuszyły, wierzgały i kopały niemal. W końcu, co tu kryć - warczeć zaczęły. Dosłownie, bez przenośni!. Co było robić? Zważywszy, że z drugiej strony kanapy czytnik z książkami mruczał przymilnie a zachęcająco... Nie zwykłam z naturą walczyć, zwłaszcza martwą. Miała być zawieszka na zabawę u
Kasi, pokonana odpuściłam. Pokazuję zadek.
Później publikowany nie będzie, to może praca przejdzie, gdy ąfasem zaprezentuję... Warczeć przestało i zębiska szczerzyć na minutę przed finiszem. Nie zdążyłam. Przykro mi bardzo, ale trudno. Nie lubię nie wywiązywać się z zobowiązań. Na warczący haft jednak nie ma rady...
Biegnę oglądać piękne wytwory rąk Waszych....
Pozdrawiam cieplutko i życzę tylko uśmiechniętych chwil...
U mnie też ostatnio nie idzie wyszywanie. Jak skończysz zawieszkę to się pochwal :)
OdpowiedzUsuńHI hi hi ... czyli syndrom wiosenny :)) A jeśli to warczące jest szczepione to nie ma się co martwić ... oswojone wróci ;))
OdpowiedzUsuńUleńko, doskonale Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńWczoraj zabrałam się są starą robótkę i po godzinie wyszywania okazało się, że nie w tym miejscu zaczęłam - więc teraz znów sobie poleży...
Czekam zatem na front Twojej robótki. Bo zadek, choć warczący, prezentuje się świetnie :-)
Lubię tę śnieżynkę, wykończona i przodem będzie jeszcze ładniejsza :)
OdpowiedzUsuńżyczę szybkiej poprawy sytuacji :) oby te hafciki zaczęły mruczeć zachęcająco niczym przyjazne kicie :)
OdpowiedzUsuńNic sie nie stało. U mnie nie ma przymusu :) a ja dorobisz przód to sie pochwal. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW maju ... gwiazdkowo ... czemu nie :) ale zawieszkę pokazać musisz w całej swej okazałości.
OdpowiedzUsuńUleńka, warczenie z czasem przejcie i udobrucha się czego z serca życzę.
Uściskuję mocniutko.
Bo hafty to charakterne są...jak im coś nie pasuje to ani rusz z igłą do nich podchodzić... :-)
OdpowiedzUsuńJak będzie gotowa to koniecznie pokazuj!
OdpowiedzUsuńPo prace wszelakie powinny przyjemność sprawiać - inaczej nie wyjdą :) Szybkiego zatęsknienia za igłą, albo nie - w zależności od nastroju ;)
OdpowiedzUsuńGwiazdka fajna.
Pozdrawiam
A ja żadnego warczenia nie słyszę :) Że ślepa jestem wiem, ale żeby do tego głucha?!
OdpowiedzUsuńBuźka!
no, śliczność ona, taka świetlista. Że warczy na Ciebie praca rękodzielna powiadasz? Znam to, na mnie wszelka inna warczy i nawet zębiska szczerzy...
OdpowiedzUsuń:) M.
No, przecież wiadomo, że jak coś warczy, to trza zostawić w spokoju, aż przestanie! :-))))
OdpowiedzUsuńświetna gwiazdeczka
OdpowiedzUsuńRozumiem! Też miałam okres całkowicie bezkrzyżykowy... i to ja warczałam na hafty :P
OdpowiedzUsuń