Uroczyste i szczere TAK powiedzieli kuzyn Tom i śliczna, filigranowa Grace. On Polak z pochodzenia, ona mieszanka irlandzko-holenderska z delikatną włoską nutką. Ślub iście amerykański, pełen słodkiego humoru. Bez zadęcia, stresu i zbędnego patosu. Miejsce Młodzi wybrali zaskakujące, dalekie od domu, pełne czaru i uroku. Ślubu udzielał pastor. Słowa przysięgi piękne, mądre, zapadające w serce.
Przy całej weselnej pompie uroczystości towarzyszył nieprawdopodobny luz i humor. Przyznam, że pierwszy raz byłam na amerykańskim weselu i jestem zdecydowanie na tak!Pogoda szalona. 33 st.C. W sali bankietowej klimatyzacja, na zewnątrz... tarasy, niesamowita kolorystyka (wilgoć plus oceaniczna sól), wody szum, mewy skrzek i bajeczny piasek pod stopami. Eleganckie suknie i ... klapeczki. Budynek klubu w tutejszym nadmorskim stylu "wiktoriańskim". Stare drewno, dużo okien. Bajka!
Ps.
Zachwycają mnie też wszyscy młodzi ludzie,którzy byli na tym weselu. Głównie przyjaciele i rodzeństwo Młodych. To Amerykanie w pierwszym lub drugim pokoleniu, dużo Polaków. Ludzie otwarci, szaleni, pełni klasy, doskonale znający swoją wartość, przy tym zaskakująco skromni. Wyjątkowa grupa zaprzyjaźnionych, świetnych młodych ludzi.
Pozdrawiam gorąco i wciąż bajkowo...
I ja życzę Państwu Młodym dużo szczęśliwych chwil, miłości na dobre i na złe :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, przekażę,
Usuń:)
Najlepsze życzenia dla Młodej pary :-)
OdpowiedzUsuńZdążyłaś z pamiątką?
Dziękuje Kasieńko w imieniu "młodzieży"...
Usuńzdążyłam:)
Oj jak pięknie :)
OdpowiedzUsuńbajkowo i uroczo Edytko było, niby nic - plaża , altanka, budynek w stylu, kilka palm, a wspomnienia na lata...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplusio