Wybraliśmy się, tak a propos. Przy okazji z góry patrzący na świat zauważyłam, proszę sobie imaginować, łuk triumfalny. Tyle lat, a ... człowiek musi dopiero na wysokości dzikie wjechać, by zobaczyć to co od niemal zawsze jest. Nie zanudzam dłużej, lekko zaparowane zdjęcia dolnego i środkowego Manhattanu i odrobinka Brooklyn'u:
Pozdrawiam cieplutko
Mieszkać to tylko w dzikich ostępach :) Siebie mając na myśli :) Z naturą za płotem :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńI kogutem na płocie :) A przed płotem też natura :))) Ale Nowy Jork też niech sobie będzie... :D
UsuńBUZIAKI!
z naturą to tak, ale osobiście to z wiekiem coraz bardziej boje się w naturze z dala od ludzi być. Strachy mnie duszą na samą myśl, że ludzkiego człowieka mogę nie widzieć z okna swego...
UsuńNY nie jest do mieszkania. On słodki do oglądania, się wałęsania, pobywania...
Uściskuję
Do kochania może być :-) ale do mieszkania to ciut mniejsze miejsce :-)
OdpowiedzUsuńmieszkam na wsi tuz obok i bardzo mi to odpowiada. Tu mam cisze, przestrzeń, tu lubię wracać po włóczędze nowojorskiej, acz miasto klimat ma niesamowity! :)
UsuńFajnie się mieć......zazdraszczam :)))
OdpowiedzUsuńraz w życiu to człowiek obligatoryjnie powinien w miejsca być wysyłany, by sam sobie uznał, co się podoba, a co nie i czy chce czy też raczej nie. NY mógłby być takim obligatoryjnym miejscem. Duże tu wymieszanie wszystkiego i trudno się nudzić, choć moje dziecki już nie chcą, już mają dość...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
A ja kocham Chicago:) Bylam 7 razy i mam nadzieje, ze jeszcze tam wroce.
OdpowiedzUsuńNY zaliczony, ale powtorek nie potrzebuje. Jakos mnie nie zachwycil.
co kto lubi. Pierwsze moje spojrzenie na NY nie było wstrząsające. Aluminium i szkło. Mrok, tłumy ludzi. Brrrr. Potem było już tylko coraz lepiej. Mam swoje najulubieńsze miejsca, uliczki, budynki, nawet zapachy. Lubię NY (Manhattan) codzienny, nie turystyczny... :)
OdpowiedzUsuń