czwartek, 27 sierpnia 2015

Dziób mam pięknie szlifowany

Młody robin nastroszony, oburzony, rozeźlony "wędrował' nam po podwórku. Latać to jeszcze nie potrafi. Podskakuje i dopiero skrzydła ćwiczy. Duży już, solidnej budowy, wysoko wzbić się nie umie. Rozbawił nas swym nadęciem i zachwycił jednocześnie.
Chroniłam zbója od słońca, to niemal syczał czaruś naburmuszony. Niech mu się dobrze lata, fruwa, szybuje w przestworzach i niech wróci za rok, by własne gniazdo uwić...
Pozdrawiam słonecznie.
U nas jeszcze ponad dwa tygodnie wakacji...

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. szalenie nadąsany, ale tylko za młodu, potem całkiem normalnieje...
      Pozdrawiam słonecznie

      Usuń
  2. Mały gburek. Na pewno odwdzięczy się za Twoje starania. Do wszystkiego trzeba dojrzeć :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oburzony był okrutnie. Młode robiny wyglądają przeopytnie. Mam nadzieję, że nie wystraszyłam cudaka i uprzejmie zachce wrócić za rok. Acz w tym nie wypatrzyłam gniazd. Nie zawsze jest święto, w roku ubiegłym zamieszkiwały tuż za oknem. Oglądaliśmy je każdego dnia...
      Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  3. Ależ naburmuszony! A jaki uroczy :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj jaki uroczy, co z tego że naburmuszony?

    OdpowiedzUsuń