Za nami długi weekend tutejszy. Pogoda piękna. Bez planowania, rzutem na taśmę spakowaliśmy się i wybyliśmy. Kierunek jak to u nas zwyczajowo bywa - północ. Zaniosło nas przez góry i jeziora do Montrealu. Spacerowaliśmy sobie radośnie i niespiesznie po
Vieux-Montréal czyli starym mieście tamtejszym. Nie jest ono duże. Ledwie kilkanaście ulic. Jest w tych ulicach jakaś magia niewymowna. Zdjęcia nie oddają klimatu. A klimat jest bardzo europejski, momentami wręcz krakowski. Wąskie, brukowane uliczki, piękne kamieniczki, małe francuskie kawiarenki.
Dla nas rzuconych tak daleko, a wychowanych w określonej kulturze - miód i malyna. Montreal to jedno z najstarszych i najładniejszych miast na kontynencie amerykańskim. Pierwszy raz biała noga stanęła w miejscu obecnego miasta w 1535 roku. Noga należała do Monsieur Jacques Cartier'a. On to przybył, popatrzył, wzgórze okoliczne na cześć panującego nazwał Mont Royal i rakiem wybył. Po nim pozostała się obecna nazwa miasta. Nieco ponad sto lat później na wzmiankowane tereny przybył inny Francuz. Przybył w celu bardzo konkretnym. Był on, sieur Chomedey de Maisonneuve, i 40 z nim osadników. Założyli mały fort Ville-Marie, czyli obecne stare miasto (tak nazywa się współcześnie dzielnica, na terenie której jest owa starówka...). Przez ponad 150 lat Francuzi sobie byli i gospodarzyli. Budowali, tworzyli, rozwijali się. Aż się posypało i w ręce Anglików dostało. Dość historii, czas na obrazki...
Plac Jacques Cartier'a, wygląda bardziej jak szeroooka aleja. W każdym razie jest otwarty i wznosi się od nabrzeża ku wzgórzu Mont Royal:...
I perełka. Nie wiem, czy to miejscowy obyczaj, reklama, zabawa, czy wymiar sprawiedliwości. Widziane kolejny raz...:
Powrót do starych kamieniczek. Niemal starych. Zachowało się może 20% tych najstarszych. Resztę zniszczyły pożary. Szczęśliwie Anglicy lubili francuskich architektów, zatem charakter pozostał...
To był spacerek w obrębie kilku uliczek. Pozwolę sobie pomęczyć jeszcze. Stary Montreal to naprawdę przepiękne miasto, roześmiane, otwarte i francuskie...
Pozdrawiam cieplutko
My tez tam uwielbiamy jezdzic, faktycznie mozna poczuc sie jak w Europie:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńbardzo, bardzo jak w Europie,
Usuńpozdrawiam cieplutko
Zdjęcia cudne - z wielką przyjemnością pospacerowałam sobie po starym Montrealu.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Pozdrawiam słonecznie
Moteczku, spacer z Tobą to przyjemność
UsuńUściskuję
Urocze miejsce :)
OdpowiedzUsuńw naturze przepiękne, szalenie klimatyczne, lekko zatrzymane w czasie...
Usuńpozdrawiam
Miło się z Tobą spacerowało :-)
OdpowiedzUsuńcieszę się Kasiu, że miałaś ochotę przyłączyć się do tej magicznej nieco wędrówki...
UsuńUściskuję
Tytuł wpisu przeczytawszy byłam przekonana, ze na stary kontynent wybylińcie na wakacje, a konkretnie - do Polski...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie klimaty, i strasznie mi ich brak...
Motylek
do Polski to za rok, teraz cieszymy się tym co mamy bliżej...
UsuńPozdrawiam cieplutko