... oczywiście w zabawie u Uli. Miały być piernikowe słodkości, są; lukrowane, cukrowane, w kształtach wszelkich... Nawet wysyp ich. Podobnie jak i zdjęć....
Pierwszy, i w zamiarach jedyny, był haftowany pierniczek. W gazetce prezentował się słodko. W pracy mniej. Męczył i wydziwiał. Ukończony przestraszył. Gdzież z takim frankensztajnem w świat się słać. Skoro jednak zrobiony, zawzięłam się na kartce umieścić (i się chyba pokarać...). W tzw. międzyczasie poprosiłam dziecko starsze o pokolorowanie pieczątki. Dziecko dokolorowało jeszcze cukierasy, pierniczki gwiazdkowe i dzindżerbredziki (kilka jeszcze zostało). Na koniec powstał retro chłoptyś. Piszę o kolejności powstawiania wkładów do kartek. Same one czynione były w porządku odwrotnym i melanżami. Każda kartka inna. Jedna wyjątkowo brzydka, ze świetnym jednak napisem...
Zabawowy banerek i link z pięknymi pracami innych dziewcząt TUUUU:
Pozdrawiam cieplutko, słonecznie i baaaardzo wiosennie.
wtorek, 28 lutego 2017
czwartek, 23 lutego 2017
Piernikowy chłopczyk w stylu retro
Witam cieplutko. U mnie już wiosna. Od kilku dni temperatura nie schodzi poniżej 15 st.C. Dziś prawie 20. I to słonko szalone. Zapomniałam już, jak potrafi oślepić...
Postanowiłam dłużej nie czekać z okazaniem aktualnej pracy. Choć określenie aktualna jest nieaktualna od tygodnia. Większość z Was doskonale wiedziała, co wskoczyło na moją kanwę. Oczywiście chłopiec niesamowitej słodkości od Veronique Enginger. Wyszywało się nadzwyczajnie. To absolutna przyjemność, rozkosz wręcz. Aż żal, że te francuskie maluchy tak szybko schodzą z tamborka. Zakochałam się w nich po uszy. Czemu okazuję pracę dopiero teraz? Ano, miała ona wskoczyć na karteczkę . I wskoczy. Niestety, wena mnie opuściła (wraz z zimą?!). W żaden rozsądny sposób nie potrafię odpowiednio wyeksponować haftu. Tzn. on się eksponuje sam; swą urodą i powabem. Cała reszta natomiast siedzi głęboko w lesie.... Dość gawędziarstwa, czas na prezentację. Krok po kroku dla wytrwałych...
Pęciny + portki, a do tego cała reszta; gustowny płaszczyk i mięciusi szalik:
Oj, zapomniałam o głowie, słodkiej, radosnej, przyozdobionej w ciepłą czapkę z szalonym pomponem... I coś w raczkach się znalazło...
A oto i jest w pełnej krasie. Kocham backstitch'e. Po prostu kocham. Czekam z nimi do absolutnie końcowego końca i potem pozostaje błogość.... z serii tych dzikich...
Oczko mu się chłopcu skaprowało. Nic to. Zastanawiam się tylko, czy Ula zaliczy przyszłościową kartkę, jeśli jeden z elementów został opublikowany...
Postanowiłam dłużej nie czekać z okazaniem aktualnej pracy. Choć określenie aktualna jest nieaktualna od tygodnia. Większość z Was doskonale wiedziała, co wskoczyło na moją kanwę. Oczywiście chłopiec niesamowitej słodkości od Veronique Enginger. Wyszywało się nadzwyczajnie. To absolutna przyjemność, rozkosz wręcz. Aż żal, że te francuskie maluchy tak szybko schodzą z tamborka. Zakochałam się w nich po uszy. Czemu okazuję pracę dopiero teraz? Ano, miała ona wskoczyć na karteczkę . I wskoczy. Niestety, wena mnie opuściła (wraz z zimą?!). W żaden rozsądny sposób nie potrafię odpowiednio wyeksponować haftu. Tzn. on się eksponuje sam; swą urodą i powabem. Cała reszta natomiast siedzi głęboko w lesie.... Dość gawędziarstwa, czas na prezentację. Krok po kroku dla wytrwałych...
Pęciny + portki, a do tego cała reszta; gustowny płaszczyk i mięciusi szalik:
Oj, zapomniałam o głowie, słodkiej, radosnej, przyozdobionej w ciepłą czapkę z szalonym pomponem... I coś w raczkach się znalazło...
Pozdrawiam cieplutko, słonecznie, bajecznie
piątek, 17 lutego 2017
Xxx zajaweczka
Witam cieplutko i słonecznie. Cieszę się, że niebieski żonkil tak miło się przyjął i spodobał. Nie wiem, za czyją to sprawą - u mnie już wiosna...
Dziś miała być historyjka o Igorowach pęcinach. Ograniczę się jednak do samej obrazkowej zajaweczki. Historyjka może kiedyś... Teraz takie malutkie cUś:
Czyż w samym tym fragmencie nie są urocze?! Pęciny?!
Dziś miała być historyjka o Igorowach pęcinach. Ograniczę się jednak do samej obrazkowej zajaweczki. Historyjka może kiedyś... Teraz takie malutkie cUś:
Czyż w samym tym fragmencie nie są urocze?! Pęciny?!
Pozdrawiam cieplutko, słonecznie i wdzięcznie!
czwartek, 9 lutego 2017
Byle do wiosny...
Witam cieplutko. Po głowie wiosna mi chodzi. I wcale nie dlatego, że zmęczona jestem zimą. Mrozów i zasp dość też nie mam. Wręcz złakniona ich jestem. U nas na wsi zima wiosnę przypomina. Taki bardzo rozchwiany czas się porobił. Jednego dnia +14 st. C, drugiego +4, w nocy -7. Deszcz, słońce i nagle od czasu do czasu śnieg. Tego ostatniego w tym roku właściwie jak na lekarstwo. W takim zamęcie, niech się już wreszcie coś określi. Nie ma zimy, niech wiosna będzie! Na tę okoliczność, zaklinania troszkę, powstał wiosenny motyw. Żonkil niemrawy. Niebieski, gdyż lekko wciąż zimowy. Małe nic...
Holenderski klimat bez wiatraka...
Pozdrawiam cieplutko.
Pięknie dziękuję za każde miłe, ciepłe słowo
i życzę dobrego, uśmiechniętego czasu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)