... Numer opóźniony, ale najważniejsze, że jest. Czasem pojawiają się. Dwa tytuły. Czasem trzy. Od czasu do czasu pozwalam sobie na przyjemność nabycia. Tym razem:
i to co najbardziej mnie zainteresowało:
i całość:
Oczywiście dysponuje pomocą schematyczna.
Pozdrawiam cieplusia i życzę spokojnego, miłego odpoczywania sobotnio-niedzielnego
sobota, 31 marca 2012
niedziela, 25 marca 2012
Pięknie jest...
Świat jawi się nadzwyczajnymi kolorami. Jest zachwycająco. Biało, różowo. Forsycje mamią swą głęboką żółtkową żółcią i zieleń delikatna, mglista jeszcze chwilami. Całość bajeczna. Zdjęcie tylko jedno. Czasu brak na wyjście w plener. Na wdechu zapartym do pracy jadę i z pracy. Fantastycznie pastelowy świat. Ulice w szpalerach swych białych libo różowych, mocniejszych lub połamanych. Magnolia już przekwita. Azalie azaliż w fiolecie. Tulipany zaczynają się czerwienieć. Trawy po pierwszym koszeniu. Po dwóch tygodniach lata wiosna przyszła. O, jak dobrze. Kto to bowiem widział połową marca przy w pełni otwartych oknach spać i nie wyspać się na okoliczność duchoty?! Robótkowo coś się dzieje. Mizerniej nieco. Do szkoły powrót nastąpił, pogoda sobą osłabiała, ale robi się, robi.
Dużo słonka i radości życzę na nadchodzący tydzień!
Dużo słonka i radości życzę na nadchodzący tydzień!
środa, 14 marca 2012
wiosna, ach to ty...
... się śpiewało onegdaj. Się śpiewa i dziś na okolicznych wsiach. Temperatury powyżej 20 st.C. Omdlenie na skrzydła spadło. Robi się coś jednak. Postępy maleńkie są:
I to ostatnia prezentacja aż do kwietnia. Reszta jest tajemnicą z lufcika. Zastanawiałam się, czy pracę aż tak szczegółowo pokazywaną, mogę zgłosić na konkurs do Kasi. Oddaję się w ręce i decyzje tej zacnej kobiety. Póki co obserwuję wiosnę. Lubię ten czas, kiedy słonka więcej i ludzi na ulicach też. Gdyż to na ulicach głównie wsi okolicznych widać, co się z przyrodą dzieje. Od ostatniej niedzieli parki zapchane po sam brzeg. Rodziny z dzieckami wyległy na łono. Rowerzyści, maratoniści, rolkiści i wszelkie inne miłe duszyczki wskoczyły w ulubiony sprzęt i zażywają ruchu. Ulice pełne gawiedzi. Jest to o tyle istotne, że tu ulice zasadniczo są puste. Jezdnie owszem. Zapełnione syto, ale nie chodniki. Kto bowiem chodzi, skoro się jeździ. Aż tu nagle pojawili się! Miły to widok dla oka. Oka zza kierownicy. Ludzie różni. Starzy, młodzi. Parami i w pojedynkę. Piękni i piękni inaczej. Zdecydowanie w styl sportowy odziani. Czasem całościowo, czasem tylko but w stylu określonym sygnalizuje zamysł sportowy. Ej, cudne to widoki, para hinduska np. Zamotani w swe długaśne kiecki, spod których spodzień wyziera, głowy też w chustach, a na nogach... nike albo inne cudo, bez przesady firmowe. Tu w ogóle nie na naszywkę się patrzy, a na wygodę. Tak to przynajmniej na okolicznych wsiach wygląda. Rękawy długie i krótkie, takież portki. Pupy kościste i od pączka w maśle. Serce się cieszy. Ludzie dzogingują, spacerują, truchtają, rozmawiają. I ten uśmiech, ta radość najprawdziwsza na twarzach. Wszelkie kolory i maści! Co zaś najważniejsze, znaczenia nie ma, z dwoma nogami biegacz czy z jedną. To podoba mi się chyba najbardziej. Nie ma barier, wstydu, chorej sensacji, wystrzelonych oczu i niezdrowych szeptów na poboczu. Wszyscy mają takie same możliwości, prawa i radości. Wszystko jest absolutnie oczywiste i naturalne! I tak właśnie być powinno!
Od minionej niedzieli wstajemy godzinę wcześniej. Łatwe to nie jest, zwłaszcza dla śpiocha. Za to nagrodą świergoty ptasie są. Przyleciały. Pogwizdują już i łomoczą się w gałęziach ledwie pączkujących. Krokusy w pełnym rozkwicie. Żonkile cieszą swą radością. Skunks pod okno podszedł ostatniej nocy i zaznaczył obecność. Tym przykrzejsze to, że przy uchylonym oknie spaliśmy. Ogródek skopany i podkarmiony. W przyszłym tygodniu szykuje się pierwszy wysiew. Cudnie jest. Na niedzielę dylemat mamy - w góry apallaskie się wybrać (niedźwiedzie jeszcze chyba ostatnie chwile śpią i żmijowate także) czy na paradę od świętego Partyka?!
Uciekam w przyrodę. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę dużo, dużo słonka i ciepełka!
I to ostatnia prezentacja aż do kwietnia. Reszta jest tajemnicą z lufcika. Zastanawiałam się, czy pracę aż tak szczegółowo pokazywaną, mogę zgłosić na konkurs do Kasi. Oddaję się w ręce i decyzje tej zacnej kobiety. Póki co obserwuję wiosnę. Lubię ten czas, kiedy słonka więcej i ludzi na ulicach też. Gdyż to na ulicach głównie wsi okolicznych widać, co się z przyrodą dzieje. Od ostatniej niedzieli parki zapchane po sam brzeg. Rodziny z dzieckami wyległy na łono. Rowerzyści, maratoniści, rolkiści i wszelkie inne miłe duszyczki wskoczyły w ulubiony sprzęt i zażywają ruchu. Ulice pełne gawiedzi. Jest to o tyle istotne, że tu ulice zasadniczo są puste. Jezdnie owszem. Zapełnione syto, ale nie chodniki. Kto bowiem chodzi, skoro się jeździ. Aż tu nagle pojawili się! Miły to widok dla oka. Oka zza kierownicy. Ludzie różni. Starzy, młodzi. Parami i w pojedynkę. Piękni i piękni inaczej. Zdecydowanie w styl sportowy odziani. Czasem całościowo, czasem tylko but w stylu określonym sygnalizuje zamysł sportowy. Ej, cudne to widoki, para hinduska np. Zamotani w swe długaśne kiecki, spod których spodzień wyziera, głowy też w chustach, a na nogach... nike albo inne cudo, bez przesady firmowe. Tu w ogóle nie na naszywkę się patrzy, a na wygodę. Tak to przynajmniej na okolicznych wsiach wygląda. Rękawy długie i krótkie, takież portki. Pupy kościste i od pączka w maśle. Serce się cieszy. Ludzie dzogingują, spacerują, truchtają, rozmawiają. I ten uśmiech, ta radość najprawdziwsza na twarzach. Wszelkie kolory i maści! Co zaś najważniejsze, znaczenia nie ma, z dwoma nogami biegacz czy z jedną. To podoba mi się chyba najbardziej. Nie ma barier, wstydu, chorej sensacji, wystrzelonych oczu i niezdrowych szeptów na poboczu. Wszyscy mają takie same możliwości, prawa i radości. Wszystko jest absolutnie oczywiste i naturalne! I tak właśnie być powinno!
Od minionej niedzieli wstajemy godzinę wcześniej. Łatwe to nie jest, zwłaszcza dla śpiocha. Za to nagrodą świergoty ptasie są. Przyleciały. Pogwizdują już i łomoczą się w gałęziach ledwie pączkujących. Krokusy w pełnym rozkwicie. Żonkile cieszą swą radością. Skunks pod okno podszedł ostatniej nocy i zaznaczył obecność. Tym przykrzejsze to, że przy uchylonym oknie spaliśmy. Ogródek skopany i podkarmiony. W przyszłym tygodniu szykuje się pierwszy wysiew. Cudnie jest. Na niedzielę dylemat mamy - w góry apallaskie się wybrać (niedźwiedzie jeszcze chyba ostatnie chwile śpią i żmijowate także) czy na paradę od świętego Partyka?!
Uciekam w przyrodę. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę dużo, dużo słonka i ciepełka!
wtorek, 13 marca 2012
poniedziałek, 12 marca 2012
początek kolejnego...
niedobory czasowe i nadmiar prac zleconych spowodowały bałagan w pracach. Tu zaczęte, odłożone, tam zaczęte i mam nadzieję skończone będzie na dniach... Póki co prezentuje się marnie jeszcze:
Kolorystyka moja ulubiona, poza czerwonym oczywiście...
Pozdrawiam gorąco wszystkie odwiedzające to miejsce osoby i życzę spokojnego, słonecznego tygodnia.
Kolorystyka moja ulubiona, poza czerwonym oczywiście...
Pozdrawiam gorąco wszystkie odwiedzające to miejsce osoby i życzę spokojnego, słonecznego tygodnia.
czwartek, 8 marca 2012
zaczynam...
Nową pracę zaczynam w klimacie wiosennym. Czas ku temu najwyższy. Za oknem u nas wiosna. Wczoraj 17 st.C, dziś przewidywanych jest stopni 20. I dobrze i dobrze mniej. Tu sie serce rwie do prac hafciarskich, tu rozum stopuje i do książek goni. Na dziś zapowiedziane mam dwa testy. Gramatyczny z czasów, szczęśliwie tylko trzech i wszystkich zaimków. Drugie cudeństwo z pisania. Roger tak długo zwodził, że wreszcie nie bedzie innej możliwości jak tylko przynieść nam arkusze i kazać pisać. A pisania tego nie lubię. Za każdym razem: topic, example, analysis or explanation i znów example, analysis or explanation i concluding; tudzież topic, supporting i concluding. Do pierona takie pisanie pod szablon. A gdzie wolność stylu?! Nie ma. Nie na tym poziomie i nie w tym nauczaniu. Przetrwać ten dzień i oddać się przyjemnościom. Oj bardzo cza...
Pozdrawiam wiosennie
Pozdrawiam wiosennie
Subskrybuj:
Posty (Atom)