niedziela, 30 sierpnia 2015

To jest orange a nie pink... ślubnie...

czyli kartka na szybciocha. Kuzynka prosiła o szybką kartkę z życzeniami. Miały być kwiaty i małe woooowe! Czy jest, nie mnie oceniać:
Pojawiła się tylko zagwozdka kolorystyczna; czy kartka jest pink czy raczej orange. Pink dyskredytował pracę już w przedbiegach...
Pozdrawiam słonecznie i znikam na dłużej.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Ptaki to są takie cudaki

Ciąg dalszy skrzydlatego tematu. Wczorajszy robinowy młodzian stał się inspiracją do obrazka wyszywanego. Odłożyłam na chwilę haft dla córki, by wyiksować takiego ptasiego cudaka:
Czyż nie jest cuuudny? Ta pierś, ta postawa, ta nożyna wychudzona. Rewelacja. Nie mogłam się oprzeć. Bardzo przypomina w postawie swej sójkę błękitną. Ta też tak prężnie ogon wypręża. Cudacznie to wygląda i zabawnie.
Ptaszor wyhaftowany został według projektu Matta Sewella. Podbił moje serce z miejsca. Ptaszęcie nie projektant.
Dopiero na zdjęciu zauważyłam, jak poskręcane nożyny ma ten mój skrzydlak...
Na koniec zabawny wiersz (fragment), na cześć ptaków oczywiście:

Ptaki to są takie cudaki,
mają pióra, dzioby, szpony,
mają czasem brzuch zielony,
mają oczka bystre, czarne
i śpiewają czasem ładnie.
A ja lubię te cudaki, wróble,
kosy, wilgi, szpaki.....

Autorką jest pani Beata Betka.
Pozdrawiam cieplutko, słonecznie i wciąż wakacyjnie

Dziób mam pięknie szlifowany

Młody robin nastroszony, oburzony, rozeźlony "wędrował' nam po podwórku. Latać to jeszcze nie potrafi. Podskakuje i dopiero skrzydła ćwiczy. Duży już, solidnej budowy, wysoko wzbić się nie umie. Rozbawił nas swym nadęciem i zachwycił jednocześnie.
Chroniłam zbója od słońca, to niemal syczał czaruś naburmuszony. Niech mu się dobrze lata, fruwa, szybuje w przestworzach i niech wróci za rok, by własne gniazdo uwić...
Pozdrawiam słonecznie.
U nas jeszcze ponad dwa tygodnie wakacji...

wtorek, 25 sierpnia 2015

I love New York...

... very mocno. Najmocniej kiedy chodzę po jego ulicach, tudzież spoglądam na ulice jego.  Tak średnio dwa razy do roku w czasach ostatnich. I gwoli ścisłości najbardziej  to kocham jednak Manhattan, a to nie cały NY wszak.
Wybraliśmy się, tak a propos. Przy okazji z góry patrzący na świat zauważyłam, proszę sobie imaginować, łuk triumfalny. Tyle lat, a ... człowiek musi dopiero na wysokości dzikie wjechać, by zobaczyć to co od niemal zawsze jest. Nie zanudzam dłużej, lekko zaparowane zdjęcia dolnego  i środkowego Manhattanu i odrobinka Brooklyn'u:
Lubić, kochać nawet, wcale nie jest jednoznaczne z chcieć mieszkać...
Pozdrawiam cieplutko

piątek, 21 sierpnia 2015

XXX prośba (3)

Pracy przybywa. Dziecko niecierpliwe. Gdyby tak można było cały swój czas na wyszywanie poświęcić... Koniec coraz bliższy.
Cała to córuś moja.  Panna wysoka, dorodna z kokiem takim nieposkromionym.
Pozdrawiam cieplutko i życzę dobrego, spokojnego czasu.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Kartka - urodziny dla dziewczyny

Landrynkowa, pastelowa kartka urodzinkowa. W roli głównej wymęczone, przejedzone jeżyki:
Pozdrawiam cieplutko

środa, 19 sierpnia 2015

XXX prośba (2)

Się wyłania. Rzecz niebieściutka, zwiewna, lekko, bardziej lniana, tudzież bluzo-bawełniana. Jest kolejna odsłona. Dziecko pogania. Matka na złamanie igły goni....
Zdjęcie robione w słonecznym cieniu. Kanwa ma delikatny kremowy odcień. Biel się pofałdowała. Trudno, musi zostać.
Za oknem żaru ciąg dalszy. I jazgoty wszelkie. Pod winogron zlatują ptaszory. Używanie mają setne. Zauważam, że najbardziej żerte szpaki są i najbardziej rozpychające się też... Agresywne jakieś takie. Wiewióry akrobatyki niespotykane uprawiają, kiedy akurat nie ma w polu widzenia szpaków. Jakoś nie tolerują się wzajemnie. Wesoło jest...
Pozdrawiam cieplutko

wtorek, 18 sierpnia 2015

XXX prośba dziecka

Czy można odmówić dziecku, gdy pięknie prosi? Czy matka hafciarka może nie spełnić prośby córki, która nagle a niespodziewanie zapragnęła była mieć obrazek haftowany?  No nie może. W ten to sposób porzucone zostało wszystko i na warsztat wpełzł przemiły obrazek firmy Vervaco.
Oto zajawka kolorystyczna:
Zachwycił mnie ten niebieski kleksik. Tak słodko się rozlał, kanwę zabarwił sobą, troszkę rozmarzył....
U nas na wsi żar wypala wszystko co żywe. Przed nami jeszcze ponad 3 tygodnie wakacji i pewne dwa tygodnie z temperaturami powyżej 34 st.C.. Niby lato jest, zatem wszystko w normie, ale jak długo można? Panna starsza uskarża się i buntuje przed marszami pieszymi. Wraca z poparzonymi łydkami. Deszczu nam się chce, oj deszczu i ochłody. To już czwarty miesiąc upałów. Acz nie jest to i tak najgorsze lato... Byle do października.
Pozdrawiam słodko i radośnie.

środa, 12 sierpnia 2015

Perfect vintage

Słodki obrazek w klimacie. Trzymam się oryginalnego tytuły. Autorką projektu jest Jenny Barton. Obrazek pochodzi z gazety Cross Stitch Collection. Numeru nie pomnę. Zachwycił mnie i oczarował.
Spokojny, senny, lekko jesienny. Taki jak lubię. Z ukochaną kolorystyką.
Winogrona, które ocieniają nasze okna, dają poczucie chłodu. Za to jestem im szalenie wdzięczna. Obrazek to troszeczkę hołd w ich stronę. Niestety w wyniku panującej suszy chorują bidule..., acz obrodziły godnie...
Pozdrawiam gorąco i życzę jak największej ochłody...

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Kartka na urodziny

Na czwarte urodziny dla chłopca...
Klasycznie: dobór papierów i kolorowanie stempla panna młodsza, czarna robota pani starsza.
Pozdrawiam serdecznie i wakacyjnie.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Vervaco ślubne

Haft doskonale znany. Piękna para młodych ludzi. Obrazek też piękny. Prosty, nieskomplikowany. Jednak, lekko mi z nim pod górkę. Szczęśliwie do wyszycia nie na wczoraj. Termin zmienił się z zaprzeszłego na zimowy. Oby ten przyszły, spokojny, chłodny czas okazał się wybawieniem. W ciągu minionego miesiąca powstało ledwie tyle...:
Ostatni raz siatkę na kanwie rysowałam dobrych kilka lat temu. Może przez nią tak opornie idzie... Wszystko jest nie tak. Kanwa niby prosta, a okazuje się być krzywa. Nici sprawdzone, od lat te same, nagle burmuszą się i mechacą. Igły się łamią. Nie pamiętam, kiedy, czy w ogóle kiedyś, miałam już taki przypadek, że siłą niemal wbijałam się w kanwę, a ona broniła się i uciekała, całkiem jakby ze złym było do czynienia. A dla przemiłych to ludzi, z radością szykowane materiały. Nie wierzę w gusła, jednak... ki czart się zaplatał...? Idę zmagać się dalej...
Pozdrawiam cieplutko acz nie upalnie

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Place d'Armes


Kolejna wizyta w Montrealu. Tym razem uroczy Plac Broni. Mały, wdzięczny, wielce przyjemny. Punkt centralny stanowi pomnik poświęcony założycielom miasta i jego historii. Dla mnie to muszkieterów pomnik. Zapraszam do zwiedzania:
Budynki pochodzą z różnych czaso-okresów. Najstarszy jest oczywiście sam plac, zaraz po min kościoły..., a może odwrotnie...
Pozdrawiam cieplutko i życzę dobrego, spokojnego tygodnia.