Witam najcieplej.
Dziś drugie wejście z ogonkiem bez oczka. Może odwrotnie. Może oba są lub ich nie ma. W każdym razie przybywam z pierwszym w tym miesiącu wpisem i kawałkiem pracy do dokończenia. W żółwim tempie nadrabiam zaległości i ciach, ciach podcinam ogonek. W zabawie u Meri to wszystko.
Przybyło "mnie" caluchną jedną dynię. W ten sposób niewiele zostało do dokończenia. Trzy sprężynki, jakieś kwiecie, cienie i podcienie; i będzie...
To ta największa, na planie pierwszym, najkolorowsza i z tajemnym H wyrytym. Pewnie ona hokkaido.
Ze spraw nierobótkowych. Sypnęło u nas śniegiem. Półtora dnia w paraliżu. Niby bowiem nic, ale jednak zawsze coś. Zaspy się na niemal dorosłego człowieka potworzyły. Cała rodzina złachana od łopatą machania. Auta za kurhaniki robiły, wyjazd co odrobiony, to pługiem zasypany, robota głupiego. Jakie to szczęście, że dojazd u nas tylko na dwa samochody długi. W piątek zadeszczy i po śniegu wspomnienie zostanie. Ale zimę dwa razy w tym sezonie mieliśmy. Zaliczone, odhaczone. Można wczoraj wyjęte kozaki schować!
Pozdrawiam cieplutko i słonecznie.
Wonderful embroidery!
OdpowiedzUsuńI brawo, że do przodu... ja siedzę w 3 rzeczach naraz, więc mi się ogony wloką znowu '] najgorzej z kursem jest - połowę tego, co wczoraj zrobiłam musiałam spruć :"(
OdpowiedzUsuńOMG! Jak mi zupelnie nie brakuje zim w MI! Pamietam odsniezanie co wracalam do domu z pracy, a na drugi dzien to samo i tak kilka miesiecy w roku. No i "ukochane" -30 C :P Masakra! Kocham holenderski klimat. W tym roku mielismy "snieg" przez 24h. Napadalo chyba z 2cm :P
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie cieplo! Wiosna niedlugo przyjdzie.
Apetyczna ta dynia z literką "H", jest to napewno dynia odmiany hokaido, której ze skóry się nie obdziera gdyż skórę ładną posiada:))
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą, to pyszną zupę-krem z takiej dyńki z mleczkiem kokosowym lub gruszką robię:))
Serdeczności posyłam
Maryś, dynia z zadków czerwona, od przodka dopiero dojrzewa i lekko ją przypłaszczyło miast wyciągnąć, taka nietwarzowa, acz smakowita...
UsuńSerdeczności zasyłam
Widzę, że ogonek kusy! Znaczy mocno już podcięty, Uleczko :-)
OdpowiedzUsuńTajemnicze H czytam jako dyńki cudne, że HO! HO!
Zima u mnie w tym roku śnieżna cudnie była i szkoda, że tak krótko, bo zimę taką lubię na głębokość zaspy. Samochodu nie odśnieżałam, bo milej mi piechotą było w tym świecie pobielałym, jako że wszędzie mam blisko. Wiosny nie wyglądam z jakimś wielkim utęsknieniem. A jak przyjdzie, rozraduję tak samo jak śnieg, mróz, deszcz czy plucha, słońce i pochmurny dzień Każda pogoda dla mnie swój wyjątkowy urok ma :-)
Serdeczności nieustające :-)
Oj zapachniało zupą dyniową .... i to jak smakowicie. Wyborny hafcik. Uściski
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń