Etap pierwszy:
Nadal żarno. W zapowiedziach burze i deszcz, na jakieś 30%. Życie to jest jednak pokrętne i złośliwie nie zadowala tam, gdzie należy...
Pozdrawiam padająco.
ps. na ogórki zaraza padła. Nie wyrosły, nie okwieciły się i nawet o zapyleniu nie ma co mówić, a już zdechnięte i pełne dziur w sobie. Nie będzie ogórka w tym roku. Za to kopru zatrzęsienie...
Za to cyprysy Ci rosną :-)
OdpowiedzUsuńU nas w tym roku i koper i ogórki są, o dziwo.
U nas wczoraj parno wilgotno, okropnie, moje ogórki też coś dopadło,za to koper jak las!Zamknęłam się w chłodnym pokoju i hafcik nadgoniłam!
OdpowiedzUsuńŁadnie zapowiadający się etap :)
OdpowiedzUsuńogorki? u mnie? zapomnij. A koper jak co roku zdechl. Nie ma i nie bedzie.A przed upalami, chociaz na pare dni, schronilam sie w Pensylwenii. Bylo super!
OdpowiedzUsuńPowiadasz Izabelko, ze za miedza spokojniej i łatwiej żar znieść?
OdpowiedzUsuńKobietki dziękuję za ludzkie słowo!
Znaczy koper wszędzie, prawie, w tym, roku obrodził...
Pozdrawiam gorąco
Ulcia, ale jak widzę, też działasz... jestem bardzo ciekawa co to za widok się wyłania :) A na upał, tak jak Daniela, zsuwam to połowy rolety i wyszywam ;) Pozdrawiam upalnie (u mnie na balkonie 50 stopni - masakra!)
OdpowiedzUsuńKopru u mnie też dostatek:) Na ogórki jeszcze mam nadzieję. No i jak nic się nie zmieni, pomidorkami się poobżeram:)
OdpowiedzUsuńKibicuję hafcikowi!
Koperek jednak ususz i zamroź, bo się przyda na zimę! :-)))
OdpowiedzUsuńJAKIŚ PIĘKNY KRAJOBRAZ CHYBA BĘDZIE? Zapraszam do odwiedzenia mojego bloga i na
OdpowiedzUsuń" Wymiankę Podróżniczą" organizowaną przeze mnie.
http://kasiulkowetwory.blogspot.com
U mnie są ogórki a kopru nie ma!
OdpowiedzUsuń