W ciągłej pogoni za czasem postanowiłam po każdych wakacjach wyhaftować obrazek związany z miejscem. Takich miejsc nagromadziło się wiele. Ubiegłoroczna Niagara, czeka i prosi o zmiłowanie. Tegoroczne góry i jeziora. Zaczynam jednak od małego miasteczka, jednego z wielu. Bardzo charakterystycznego. Typowego.
Widać jak czas nadruszył kościelną wieżę. Pomarszczyła się, pofałdowała, ale stoi, strzeliście, niezmiennie. Pierwszy obrazek z cyklu. Takich kościółków jest wiele. Ot, choćby ten:
Waterbury, Vermont.
Pozdrawiam cieplutko, bardzo, bardzo słonecznie i życzę spokojnego tygodnia.
uroczy hafcik:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zgadzam się uroczy! Bardzo lubię takie małe widoczki.
OdpowiedzUsuńdziękuję wdzięcznie
OdpowiedzUsuńHafcik jak fotografia, pięknie się wyłania! Dziękuję za słoneczne pozdrowinia, bo u mnie dziś wietrznie, ponuro i okropnie zimno!
OdpowiedzUsuńSuper pomysł by tak uwieczniać swoje wyprawy :)
OdpowiedzUsuńŚliczny hafcik :)
OdpowiedzUsuńPiękny :)
OdpowiedzUsuń