poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Lody, lody dla ochłody...

Kto nie lubi lodów? Pewnie znajdzie się kilka osób. Nasza rodzinka należy do amatorów lodowych rozkoszy. Niedaleko, tuż za miedzą, jest dość duża wytwórnia lodów, jednej z popularniejszych marek lodowych na tutejszym rynku bez dna...
Pojechaliśmy, w ramach - ruszyć się choć na chwilę, wszak wakacje są...
Waterbury, Vermont, Góry Zielone. Tereny piękne, pogodna zmienna, spokój i cisza. Tak jak lubię...
Było zwiedzanie wytwórni, było i kosztowanie
wybór ogromny...
Dużo śmiechu i zabawy
i widoki dla nas, dużych nieziemskie, nasze rodzime, sądeckie niemal...
Samo miasteczko nieduże, acz szalenie urokliwe. Niestety chmury i deszcze miały nastrój na psikusy. Atakowały w najmniej odpowiednich chwilach, zawsze, kiedy próbowałam uwiecznić zewnętrzność architektoniczną...
Jedna długaśna ulica z trzema odnogami prowadzącymi w góry.
Z lodów najcieplej wspominam lody Bambino w kwadratowych wafelkach. Zamknę oczy i czuję ich smak. Widzę, gdzie je sprzedawano. Punktu już nie ma, skweru już nie ma, zielona budka zniknęła i jej pani, a w mojej pamięci wdzięcznie się moszczą. Najlepsze lody dzieciństwa i najlepszy czas z nimi...
Pozdrawiam cieplutko

7 komentarzy:

  1. Fantastyczna wycieczka i piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wycieczka! Ja jestem lodożercą :D Moje ulubione to Cadbury Creme Eggs :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ słodka i smakowita wyprawa! Widoki z górami w tle, rzeczywiście sądeckie:)

    OdpowiedzUsuń