piątek, 31 sierpnia 2012

Niagara River

... to już wszystko wiadomo. Wyniosło nas nad Niagarę. Dziś o rzece będzie. Wypływa ona z jeziora Erie, a wpływa do jeziora Ontario, czyli te dwa z wielkich pięciu łączy. Rzeka zasadniczo spokojna jest. Rozlewna miejscami wyższymi, leniwa
Tu na wysokości Chippawa. Cudnie się w niej pływało. Dalej płynie sobie i płynie, choć troszkę zaczyna się burzyć...
i nagle spada, o czym innym razem, po czym znów płynie. Nad nią most, a po prawo i po lewo Niagara Falls, tylko różnych narodowości. Most to jest graniczny o pięknej nazwie - Tęczowy (Rainbow Bridge).
A rzeka sobie płynie. Do przejścia spora drogę ma. Mija kolejny Whirlpool Rapids Bridge...
Spokojna też już nie jest. Miejsce się jej ścieśniło. Szaleje. Kanionem się rzuca, co to ten kanion kiedyś był niższy a teraz jest wyższy i szerszy był, nie węższy i wrażenie robi niesamowyte
potem to już sobie do kolejnego Ontario jeziora wpada... za jakiś czas, po kolejnym moście ...
Zachwycający odcinek i ta kolorystyka...

środa, 29 sierpnia 2012

Z wakacji powrót

... to i będę teraz zamęczać. Przez postów nawet kilka. Dużo wrażeń, dużo obrazów w głowie, dużo zachwytów. Pragnę się tym podzielić. Może uda się zauroczyć tym, co zauroczyło mnie, moją rodzinę. Nie wiem, jak zmieścić zdjęć dziesiatki...
Zaczne może od tego, że pogoda była przednia. Bardzo ciepło, ale już jesiennie i z cudnie schłodzonymi nocami. Wstawaliśmy wypoczęci i pełni werwy, gotowi do kolejnego dnia przedreptanego, tudzież... przepłyniętego?!... Na pierwszy ogień obrazki z podróży. Był już kiedyś taki jeden pan, który biegał i biegał i biegał. Z nim potem biegali inni. On biegał po całej krainie, my jechaliśmy ledwie po dwóch stanach. A kraina wielGa jest i piękna, jak nic. Ponieważ osobiście kocham góry, to i wzdycham przy najmniejszym pagórku. W te wakacje dane mi było zobaczyć łąki najprawdziwsze żółcią i fioletem ukwiecone i brzóz wiele i w ogóle. Strumyki, przestrzenie, połacie ogromne kukurydzą obsadzone, biedę ludzką i pracę wytrwałą i spokój i ciszę i co tam jeszcze...:
Foty takie sobie. Jednak trudno zrobić dobre przy prędkości 120 kilometrów na godzinę i to niewprawną ręką...

niedziela, 26 sierpnia 2012

Halloweenowo z gazet tubylczych

Można lubić, można nie. Jednak lokorystyka i pokraczność obrazków niewątpliwie przyciąga uwagę. Nabyłam ostatnio dwie tutejsze gazetki. Jedna w całości poświęcona halloween, druga w połowie. Pozwalam sobie pokazać to i owo:
 Mniejsze formy zdecydowanie ciekawsze. W razie zainteresowania, dysponuję pomocą.
I to by było na tyle. Idę na klonowy syrop...

piątek, 24 sierpnia 2012

Na lnie...

Pierwsza próba. Mozolna, pokraczna, nieporadna. Przyznam, żywcem nie widzę kratek. Ba, nawet dziurek.
Ślepa jestem niczym kret. Okular nie pomaga. Robione w ręce. Wzór pomylony. Krzyżyki tańczą. Ale i tak jestem na swój sposób zadowolona...
Czy zastosowanie tamborka nie zostawi trwałych odkształceń? Bardzo tego nie zaprzepadam. Czy na lnie 32' robić jedna czy dwoma nitkami? Pytam namolnie, gdyż na próby osobiste brak mi czasu. A i ręce w trzęsawce okrutnej. Jakoś  szalenie ambitnie do tego materiału podchodzę i stresuję się nieziemsko. Choć już wiem, że lubię len, czy będę na nim robić, okaże się w praniu.
Wybywam na wakacje.


środa, 22 sierpnia 2012

Taras w całości

Bez oprawy. Czeka na kolegę, może i koleżankę. Oprawię, kiedy w szufladzie znajdą się wszystkie zaplanowane tarasy.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo słoneczka.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Onegdesiejsze upominki...

Obiecałam, pokazuję. Wciąż w zachwycie!
Od Magadleny:
I od Magdy
Cudnie dziekuję!
Breloczek zaanektowany. Serweteczka sercowa już znalazła swoje miejsce!
Książka przeczytana. Len mnie oniemiał. Całe półtora metra! Oszalałam, gdy zobaczyłam. Próby hafciarskie czynię. Ciężko idzie. Nie widzę dziurek. Czy len konieczność jest naciągać na tamborek? Tak sobie myślę czy nie będzie łatwiej robić? Tamborka nie posiadam, stąd pytanie, bez możliwości próby i sprawdzenia.
Bransoletka powaliła nas z Kasią na kolana. Problem mamy. Każda ją chce. Póki co nosimy na zmianę.
Przyznam, niebiżuteryjna jestem, nawyku we mnie brak. A to wężowate mnie ubodło i omamiło!
Dziewczyny - Cudnie dziękuję raz jeszcze!
Jesteście słodkie!!!
ps. w lepszym czasie popstrykam nowe zdjęcia i wymienię. Jakoś w innym wymiarze jestem. no istny pożar w burd...lu...
Pozdrawiam gorąco


wtorek, 14 sierpnia 2012

krótki wpis ku pamięci...

... bez obrazków. Aparat pozbawiony pokarmu nie chce wgrać zdjęć. Nie ma sił i czasu, by nabyć akumulatorki. Onegdesiejsze gdzieś włożone, trudno dojść gdzie. Ot, sklerotyczne życie.
Na okolicznych wsiach lato w pełni. Wieczory już szczęśliwie nieco chłodniejsze. Na pewno wypełnione świerszczy świerszczeniem. Wciąż jednak wilgotno. Na łonie natury spać się nie da. Czasu brak na wszystko. Szkoła wzywa. Na swoją chyba nawet się ciesze. Jeszcze nie wiem, na razie zastanawiam się...
W ubiegłym tygodniu działo się. Otrzymałam dwie przesyłki z kraju nad Wisłą. Magdzie i Magdalenie dziękuję przepięknie! Zdjęcia będą. Za chwilkę! Napomknę tylko, że zachwyciły mnie i zauroczyły, a nawet oniemiały! Podarki oczywiście.
Młody menczyzna domowy wypadek miał. Do końca wakacji już się chyba kąpał w akwenach publicznych nie będzie. Się był Bidul potknął i przewrócił tak niefortunnie, że rozciął brodę. 25 szwów pani doktórka założyła. Za chwilę jedziemy na zdjęcie połowy z nich. Histerii nie było. Chwilka strachu i dużo małego męstwa! Mam bardzo dzielnego syna! I męża też. To On był ze Stasiem w szpitalu. Odcięta od świata w pracy, o niczym nie wiedziałam. Maluch szybko zapomniał o ranie. Wciąż trzeba Go upominać, by zwolnił i unikał rozbrykanych grup dziecięcych. Dumna jestem z Niego niesłychanie.
Z całego serca i duszy pozdrawiam wszystkie Osoby odwiedzające me skromne progi!