środa, 25 września 2019

Magnetyczny piłkarz

Witam najcieplej. 
U mnie nadal pełnia lata. Temperatura waha się od 28 do 32 st.C. 
Szczęśliwie noce lekko chłodniejsze. Jakaż to pociecha.
Życie goni jak szalone. Czasu na wszystko brak. Chyba norma u każdego.
Malusia pracka. Będzie magnes. 
 
Prezent urodzinowy dla Daniego. Hiszpańskiego chłopca, zapalonego piłkarza.
To na prośbę córki. Kartka, magnes, breloczek i najbardziej pikantne czipsy na świat!
Hamerykańskie oczywiście!
Dziecko zaprzyjaźniło się serdecznie z wakacyjną rodziną i prezentami się darzą. 
Czasem przy udziale matki własnej...
Pozdrawiam najcieplej, życzę samych dobroci i uśmiechów.

wtorek, 17 września 2019

Z pamiętnika...

... nie kończę, gdyż tym razem nie z pamiętnika zatroskanej matki, 
a zatroskanej nauczycielki będzie...
Witam cieplutko. 
U nas na wsi wciąż lato. Noce po 20 st.C., wilgoć rozgościła się na dobre. 
Zielenina kwitnie i obradza. Żyć nie marudzić. 
Z okresem jesiennym rozpoczyna się w okolicznych parafiach rok szkolny polonijny. 
Parafiach rodzimych oczywiście. 
Poza parafiami też się rozpoczyna i tym to nawet zazdraszczam; no, ale to to już poza tematem. Wracając do sedna. Się rozpoczyna, wręcz rozpoczął się. 
Pierwsza robocza sobota za nami. Zajęcia języka polskiego odbywają się raz w tygodniu, 
w soboty wspomniane, przez godzin całe trzy i malusi haczyk 
na tualety, picie, jedzenie, się wiercenie, zeszytów zamykanie - otwieranie, doprowadzanie itp.
I tak to nam się rozpoczęło. 
Klasa 4 (według rozkładu polskiego III):

- paaniiii, a co tam pisze?!
- nie mówi się pani, tylko prosze pani!
- ale przecież ja o nic nie proszę!
- On nowy, nie wie,  ja wiem. Pani moją siostrę uczyła. To Ci powiem, że to taki grzeczny zwrot jest i mówi się "pani Ula...?!"
 - ????!!!! - to moje brwia do góry powędrowały, acz niby przyzwyczajona jestem. Wszak my jedna    wielka rodzina...
- pani Ulaaaa, co tam pisze?
- nie co pisze tylko co jest napisane. Słabo Ci siostra wytłumaczyła Daniel, wiesz? Ja to wiem, bo moją siostrę też pani Ula uczyła i Klaudia mamie wszystko opowiadała i  mama powiedziała, żeby sobie zapamiętać!
 - ty się Krystian zamknij, bo się nie będę z tobą bawił!
                         W klasie szum. Rękę podnosi chłopiec w okulałku.
- proszę pani, oni ol tajm mówio "bo", a to nie jest wery gód.
                Rozglądam się po klasie, kogoż to pani Ula jeszcze uczyła. Mam.
- Natalka, a tobie co Stefa mówiła o bo? Czy nie mówiła?
- mówiła, a mama się śmiała. Stefani stanęła o tak i jak wiersz powiedziała: "nie bo tylko gdyż, ponieważ, albowiem". Ja wiem, co to wiersz. Pani Ula czy ja moge mówić albowiem?
- Możesz.
- ale ja nadal nie wiem, co tam na tej tablicy jest!
- Gdzie?!
- no ta, z tym ogonkiem!
- To jest litera y.
- yyyy, to znaczy?!
- igrek
- co?
- nie mówi się co?!
- Daniel, dziękuję. Wytłumaczę to później wszystkim dzieciom. To jest łaj.
- no to było tak od razu......

I takie sobie prowadzimy dialogi na cztery ręce.... 
Z drugiej i trzeciej strony miło, że jednak nauka nie poszła w las,
pamiętają i wiedzę i o pani, ale się cza pilnować, skoro one tak wszystko rodzicom meldują...

Pozdrawiam najcieplej, życzę samych radości!

ps. zapis dialogu świadomy. Są wtręty z angielskiego notoryczne właściwie. Mowa dziecięca niezobowiązująca, acz w sumie słodka i rozkoszna. Większość dzieci znam. Uczyłam starsze rodzeństwo lub zwyczajnie z widzenia, konkursów, dnia codziennego...