wtorek, 31 grudnia 2019

Choinka 2019 - na koniec roku...

Witam wiosennie w ten ostatni dzień mijającego roku. Ostatni dzień, ostatni wpis i ostatnia praca. Zimowy hafcik w zabawie Kasi.
Mały, puchaty robinek z jarzębiną, tudzież głogu kulkami. Słodki ptaszorek. Miły hafcik w pracy.
Obrazek kończy mój udział w tegorocznej zabawie. Ledwie pięć prac. Ubogi był mijający rok. Mało wpisów, mało haftów, mało wszystkiego. Nawet nie ma się czym cieszyć, o chwalipięctwie nie wspominam... Najważniejsze wydarzenie roku to wprowadzka do własnego domu i to zdominowało  czas, życie, wszystko. Jakieś to tłumaczenie, z odpowiednią wagą...
Oby nowy rok był obfitszy w działania, dobre zakończenia, miłe niespodzianki. 
By nie zabrakło w nim zdrowia i uśmiechu...
Samego dobra wszystkim życzę!

poniedziałek, 23 grudnia 2019

sobota, 30 listopada 2019

Choinka 2019 # listopad

Witam; dziś jeszcze jesiennie. Od jutra zima. Co prawda miejsce na mapie nam się nie zmieniło (nawiązuję tu do mroźnych i zabawnych wiadomości z Polski, jakoby Kolorado znajdowało się na wschodzie kraju, a wielkie jeziora graniczne na zachodzie), gdzie byłam - jestem. Od jutra zasypana śniegiem. Się ma zbiesić i dwa równiusie dni, tudzież noce padać. Ciekawe, jakiż on ten śnieg będzie. Biały i chłodnawy to wiadomo. Bardziej mnie interesuje obfitość opadów... Ale, ale, do rzeczy. Kolejna, przedostatnia już odsłona zabawy u Kasi. Malusia pracka wykrzyżykowana. Cud i miód autorstwa Veronique Enginger.
Maluch na dokładnie 2 godzinki przyjemności. Prezentacja na sprincika, znaczy byle i jaka i bez pomysłu. Choć pracka od miesiąca gotowa, z prezentacją do ostatniej chwili przyszło czekać. I proszę nie pytać czemu...
Pozdrawiam najcieplej i życzę tylko dobrych dni.

środa, 6 listopada 2019

Dary jesieni

Witam słonecznie.
Szybka praca, raczej mała praca  na jesienny czas.
Sama nie wiem - jabłka to czy brzoskwinie. Zdania są podzielone.
Żółto - czerwony misz masz liściasty, przełamany niebieskościami....
 
 

Pozdrawiam słonecznie. Życzę samych uśmiechów!

czwartek, 17 października 2019

Choinka 2019 # październik

Witam cieplutko.
Jesień za oknem piękna. Ciepło, u nas na wsi wreszcie zaczyna się kolorowić.
Dziś szalone wiatry, ale niech tam, grunt, że ciepłe!
Bez zbędnych słów prezentuję foty "choinkowe"w zabawie u Kasi oczywiście..
Czyż nie jest słodki?
Oczarował mnie, zaczarował, omamił i zawładnął sercem i czasem na cały jeden dzień...
I kilka innych ujęć (choć w sumie niemal identycznych),
jest i golasek bez konturów:
I to by było na tyle.
Pozdrawiam słonecznie, kolorowo, październikowo! 
Życzę samych radości!

środa, 25 września 2019

Magnetyczny piłkarz

Witam najcieplej. 
U mnie nadal pełnia lata. Temperatura waha się od 28 do 32 st.C. 
Szczęśliwie noce lekko chłodniejsze. Jakaż to pociecha.
Życie goni jak szalone. Czasu na wszystko brak. Chyba norma u każdego.
Malusia pracka. Będzie magnes. 
 
Prezent urodzinowy dla Daniego. Hiszpańskiego chłopca, zapalonego piłkarza.
To na prośbę córki. Kartka, magnes, breloczek i najbardziej pikantne czipsy na świat!
Hamerykańskie oczywiście!
Dziecko zaprzyjaźniło się serdecznie z wakacyjną rodziną i prezentami się darzą. 
Czasem przy udziale matki własnej...
Pozdrawiam najcieplej, życzę samych dobroci i uśmiechów.

wtorek, 17 września 2019

Z pamiętnika...

... nie kończę, gdyż tym razem nie z pamiętnika zatroskanej matki, 
a zatroskanej nauczycielki będzie...
Witam cieplutko. 
U nas na wsi wciąż lato. Noce po 20 st.C., wilgoć rozgościła się na dobre. 
Zielenina kwitnie i obradza. Żyć nie marudzić. 
Z okresem jesiennym rozpoczyna się w okolicznych parafiach rok szkolny polonijny. 
Parafiach rodzimych oczywiście. 
Poza parafiami też się rozpoczyna i tym to nawet zazdraszczam; no, ale to to już poza tematem. Wracając do sedna. Się rozpoczyna, wręcz rozpoczął się. 
Pierwsza robocza sobota za nami. Zajęcia języka polskiego odbywają się raz w tygodniu, 
w soboty wspomniane, przez godzin całe trzy i malusi haczyk 
na tualety, picie, jedzenie, się wiercenie, zeszytów zamykanie - otwieranie, doprowadzanie itp.
I tak to nam się rozpoczęło. 
Klasa 4 (według rozkładu polskiego III):

- paaniiii, a co tam pisze?!
- nie mówi się pani, tylko prosze pani!
- ale przecież ja o nic nie proszę!
- On nowy, nie wie,  ja wiem. Pani moją siostrę uczyła. To Ci powiem, że to taki grzeczny zwrot jest i mówi się "pani Ula...?!"
 - ????!!!! - to moje brwia do góry powędrowały, acz niby przyzwyczajona jestem. Wszak my jedna    wielka rodzina...
- pani Ulaaaa, co tam pisze?
- nie co pisze tylko co jest napisane. Słabo Ci siostra wytłumaczyła Daniel, wiesz? Ja to wiem, bo moją siostrę też pani Ula uczyła i Klaudia mamie wszystko opowiadała i  mama powiedziała, żeby sobie zapamiętać!
 - ty się Krystian zamknij, bo się nie będę z tobą bawił!
                         W klasie szum. Rękę podnosi chłopiec w okulałku.
- proszę pani, oni ol tajm mówio "bo", a to nie jest wery gód.
                Rozglądam się po klasie, kogoż to pani Ula jeszcze uczyła. Mam.
- Natalka, a tobie co Stefa mówiła o bo? Czy nie mówiła?
- mówiła, a mama się śmiała. Stefani stanęła o tak i jak wiersz powiedziała: "nie bo tylko gdyż, ponieważ, albowiem". Ja wiem, co to wiersz. Pani Ula czy ja moge mówić albowiem?
- Możesz.
- ale ja nadal nie wiem, co tam na tej tablicy jest!
- Gdzie?!
- no ta, z tym ogonkiem!
- To jest litera y.
- yyyy, to znaczy?!
- igrek
- co?
- nie mówi się co?!
- Daniel, dziękuję. Wytłumaczę to później wszystkim dzieciom. To jest łaj.
- no to było tak od razu......

I takie sobie prowadzimy dialogi na cztery ręce.... 
Z drugiej i trzeciej strony miło, że jednak nauka nie poszła w las,
pamiętają i wiedzę i o pani, ale się cza pilnować, skoro one tak wszystko rodzicom meldują...

Pozdrawiam najcieplej, życzę samych radości!

ps. zapis dialogu świadomy. Są wtręty z angielskiego notoryczne właściwie. Mowa dziecięca niezobowiązująca, acz w sumie słodka i rozkoszna. Większość dzieci znam. Uczyłam starsze rodzeństwo lub zwyczajnie z widzenia, konkursów, dnia codziennego...

piątek, 30 sierpnia 2019

W wazoniku...

Witam najcieplej. Pełna wdzięczności pragnę podziękować za koszyk miłych słów pod poprzednim postem. Dziś kolejna praca. Istne maleństwo. Skromny bukiecik różany w malusim wazoniku. Wzór SODY. Praca zawędruje na kartkę. Taki w każdym razie był pierwotny zamiar.
Jak widać, pojawia się tamborek. Chyba się zgrywamy... Problemem są jedynie wymięte kręgi. Żaden problem przy pracach bez czerwieni. Tych boję się moczyć, zwilżać i odrobiną choć wody traktować (konieczne przy rozprasowaniu śladu po tamborku). Złe doświadczenia i życiowy pech...
Kocham backstitche. Kocham i już. Nic nie poradzę! To fantastyczne dopełnienie pracy:
Pozdrawiam najcieplej. Życzę dobrych, uśmiechniętych dni.

środa, 21 sierpnia 2019

Fishing boat...

Witam cieplutko.
Za oknem pełnia lata, choć niby to już bliżej końca. U nas wciąż żar z nieba, wilgoć grasuje, czasem marna kropla deszczu spadnie. Kierownica szaleje. I pomyśleć, że prawo jazdy posiada ledwie od półtora tygodnia. Jednak ćwiczenie czyni mistrza! To fakt! Młode męskie projekty wakacyjne porobił. Mentalnie szykuje się na powrót do szkoły. Acz bez zbytniego entuzjazmu. Mnie ciągnie do krzyżyków. Chyba się odnalazłam. Zdecydowanie niebagatelną motywacją są takowoż wpisy szanownych koleżanek, słowa miłe i motywujące. Wdzięczność mnie przepełnia!
Dziś kolejna praca. Wakacyjna. Konsekwencja córczynych wakacji nad oceanem spędzonych, w miejscowości rybackiej niewielkiej...
W fazach kilku, po kolejności:
Obrazek ujął mnie swoją akwarelową "teksturą". Robiło się przednio. Nawet kontury, choć wiele ich i środkiem  krzyżyków prowadzone, nie męczyły. Czekałam cierpliwie i tak samo je stawiałam, by zobaczyć efekt końcowy.
I oto mamy - łódź rybacką z Conil...
(ale to chyba napisy się pomyliły;  powinno być - barco de pescado...; skonsultuję z dzieckiem...
i następnym razem się poprawię...).

Pozdrawiam cieplutko, serdecznie, 
życzę dobrych, uśmiechniętych dni.

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Choinka 2019 # sierpień

Witam słonecznie.
Kolejny odsłona pracy w zabawie u Kasi. Słodki Mikołajek z lekko krzywym uśmiechem. Może to z zimna, a może nie lubi nadmiernie fotografii. Starał się zaprezentować po hamerykańsku, szeroko i szczerze. Widać jakoś nie wyszło... Ubrany ciepluchno, puchato i słodko kolorowo. I cóż to on w łaputce dzierży?! Czyż nie uroczy ten kogucik? Z jarmarku w Pcimiu Dolnym np. ...
Mikołajek z kogucikiem:
Trzy odsłony, trzy ujęcia i trzy różne kolory tej samej pracy...
U nas nadal upalnie i wciąż wakacyjnie.

Pozdrawiam cieplutko,
wdzięcznie dziękując za odwiedziny i pozostawione słowo. 
Życzę samych uśmiechów.

ps. Czytam, patrzę, czytam ponownie. Mikołajek pisałam?! Boh, co to gorąco z człowiekiem robi?! Toż to oczywiście Bałwanisko jak się patrzy.
Bałwan z kogutkiem na patyku!

środa, 14 sierpnia 2019

Z pamiętnika...

...taki sobie cykl wymyśliłam...
Witam najcieplej.
Robótek póki co jest mało. Czasu i werwy do poczynań też jak na lekarstwo, a jakoś trzeba działać, by zielskiem chwaścistym blog nie zarósł. Tak jak mój ogródek zarasta niestety. Perz i jakieś inne mniej chętne do pozwolenia wyrwania się. Gdzie chwasta nie ma, klepisko jest. Drzewo nad nami ogromne. Zza niego i spomiędzy niebo nad nami, a w nas niezłomnie właściwa postawa i prawo odpowiednie moralnie... i spokój w patrzeniu na marny trawnik...
Ale by tego wodolejstwa nie przedłużać, słów kilka o postępach młodocianej Kierownicy. Dziecko sygnału nie dało onegdaj, gdyż:
raz - zaaferowane było i zapomniało;
dwa - w robocie kociokwik z kołowrotkiem połączony. Harmider i odpowiedzialność dzika.
Jak panna zeznała po niewczasie: "mamuś na sekundę nie usiadłam i nawet po życi nie dało rady się podrapać, gdyby oczywiście konieczność przyszła. Na dodatek wielka akcja była i razem z Aleksem musieliśmy podjąć na szybko męską decyzję: najpierw go wodą czy najpierw go chlorem?!..."
W sens wypowiedzi nie wnikałam. Nie zawsze jest potrzeba. Najważniejsze, że dziecko się nawróciło i odpowiedzialnością wykazało. Do czasu takie myśli mi towarzyszły. Do czasu, gdy oznajmiła, że jeszcze z Alice na pizze jadą, to tak jakby z obiadem nie czeka.
No żeż, matko i córko... Zaraza przesadza, nie z obiadem, z jazdami za kółkiem. Prawko dopiero od doby... Zielone to i ...wiadomo, rozum poszedł w siną dal...
Nim oddech się matce wyrównał, kolejnego otrzymałam esemesa:

"mamuś, mruga mi coś i skowyczy. Ignoruję to!"

- w sensie, że co?

"nie wiem, na czerwono do mnie mruga. hałasy wydaje!"

- wszystko włączyłaś, wszystko wyłączyłaś?!

"niby skąd mam to wiedzieć. Pierwszy raz Lole prowadzę!"

 - dziecko!

"Ona mnie ignoruje też. jedzie, jakby ją  za tyłek coś ciągnęło!"

- dziecko a  nie zaciągnęłaś przez przypadek ręcznego?!

"jaka ty mamusia mądra jesteś. zaciągnęłam i zapomniałam.
Alice tez tak podpowiadała. ignorowałam ją... (hi Kasia's mom. Here is Alice).
  Ale czy ona musiała mnie tak stresować. Lola nie Alice?!
 To jedziemy. do godzinki będziemy. pa".


Cóż, dziecko próbowało rozwinąć prędkość przy zaciągniętym ręcznym, w tzw. międzyczasie dyktowała amerykańskiej Chince wiadomości dla matki. Dyktowała z każdym ogonkiem, kropeczką i kreseczką.... Jeżu, widzę,  jaki miały ubaw...
Po godzinie wróciła cała i uśmiechnięta. Na spokojnie przebadała wszystkie wajchy i inne wianki w Loli. Od pięciu dni regularnie otrzymuję wiadomości: wyjechałam, dojechałam.  Czy sie mniej niepokoję?...
No pasa nada...

Pozdrawiam najcieplej, najsłoneczniej, najserdeczniej. 
                                                Życzę samych radosnych chwil.

piątek, 9 sierpnia 2019

Z pamiętnika zatroskanej matki.

Pragnę podzielić się malusią informinką. Kierownicę mamy... właściwie to kierowcę mamy. Nowego, młodego, w naszej rodzinie zaczynającego. Młodociany świeżak cieplutki. Dziecko córczane za ową kierownicę robi. Egzamin praktyczny zdało, uprawnienia w postaci IDusa otrzymało i uznało, że kierowcą jest pełną gębą.... Kierownica, gdyż ona. On kierowca, to dziewczyna jak?! Cieszymy się bardzo. Jeden stres za nami. Nie wiem, czy inni rodzice też tak silnie przeżywają działania swoich dzieci, czy czasem nie przesadzamy, nie ułatwiamy, lekko się nie wygłupiamy. Każdy dzieciak swój stres musi na sobie odrobić. Ale czy rodzic ma obojętnie na to patrzeć li i wyłącznie?! No ja nie potrafię. Troszkę to wspomnień czar, a troszkę próba podpowiedzi co i jak, by się mniej męczyć. Wszak my to już mamy za sobą. To, czyli dorastania trudy (wygi stare my, w bojach zaprawione...).
W każdym razie dziecko okazało mi się bardziej wytrwałe i niezłomne niż przypuszczałam. Ledwie z wakacji wróciła z dłuuuugą przerwą bez jazd, z zerowymi manewrami na placu i na drodze. Nie uległa. Się zaparła, stwierdziła, że terminu testu nie przesunie. Idzie po zwycięstwo i zwyciężyła.
Dziś dziecko taką siłę i moc w sobie czuje, że chce i to w pojedynkę za kółkiem siedzieć. Pewnie jutro przyjdzie opamiętanie i dłuższe, trudniejsze trasy przy udziale rodzica. Dziecię należy do raczej rozsądnych i jednak strach przed szarżowaniem posiada.
taaakkkkkk...
.... strach posiada. Odpowiedzialna, rozważna, się nie wygłupiająca... czy ja o mojej córce?! Toż Ona kluczyk chwyciła, kokiem zarzuciła i oznajmiła: "mamuś, nie trudź się. Do pracy sama pojadę. Wracający Alice zbiorę. Razem dziś kończymy....". Jeżu. Nim się z siedzenia zerwałam, nim do drzwi z wrzaskiem dobiegłam, zobaczyłam tylko jak ta moja wczoraj jeszcze malusia i niesamodzielna dziewczynka w ruch się włącza dziki, drogowy, gęsto autami najeżony. No, wzięło mi białe mignęło w oczach... i tyle dziecko widziałam. (białe to dzieckowy car). Czekam niecierpliwie, by potwierdziła szczęśliwe na miejsce dobicie. Czekam i czekam. Od 20 minut już w robocie. O matce zapomniała... Taką mam nadzieję... Ło matko i córko, to nie wiem cieszyć się, że egzamin zdała (za pierwszym w dodatku podejściem) czy jednak zacząć bać?! A tak się cieszyłam przez chwilę, że nie trzeba będzie wszędzie wozić. Że skończy się wieczne - mamo zawieziesz, mamo przywieziesz, maaaamooo dowieziesz?! Mamo musisz być, inaczej się spóźnię.... Przed czasem chyba była ta radość...
Młode już rwie się do samodzielności. Tak szybko. Toż to jeszcze pisklak nieopierzony. Marne 17 lat na karku. Nie jestem pewna czy chcę....
Dam Zarazie jeszcze 10 minut. Jak się nie odezwie, pojadę i zza krzaka spoziernę czy  cara zaparkowana przed robotą. Cała i bez wgnieceń.... Z dzieckiem chwilowo mniejsza. Nie mam siły się awanturować. Sobie odbiję kazaniem wieczorkiem, nie będę przy ludziach wstydu robić....
                                                                 Pozdrawiam słonecznie!

poniedziałek, 15 lipca 2019

Choinka 2019 # lipiec

... czyli krzyżykowa zabawa u Kasi...
Witam najcieplej. Piękna niedziela. Gorąca, wietrzna, energetyczna. Ogródki kwietne i warzywne podlane. Świerszcze świerszczą.  Od kiedy mam własny ogród i kawałek zieleni prywatnej - upały mi nie straszne...W domu cisza i spokój. Się towarzystwo rozjechało. Córka nadal w andaluzyjskim szaleństwie. Panowie zdobywają lokalny ocean. Właściwie to oni wszystkie trzy persony w tym samym oceanie moczą się. Z przeciwstawnych sobie tylko stron. Korzystając z tak sprzyjających okoliczności przyrody, się wzięłam i ukończyłam pierwszą i jedyną siłą rzeczy pracę wyszywankową w tym roku. Z tej to okazji zdjęc będzie dużo. Może się zrobić nudno, za co serdecznie przepraszam.
Nooo, wystarczy tej zimy w środku lata.
Pozdrawiam najcieplej!

sobota, 29 czerwca 2019

Wakacje, wakacje, wakacje...



W natłoku spraw wszelkich zapomniałam, że już są wakacje. Dla dzieci wakacje są oczywiście. W tym roku moje młode rok szkolny zakończyli w różnych terminach. Córka - 20 czerwca, syn „pracował nader ciężko”  tydzień dłużej.  Dziś młody mężczyzna wkracza w kolejny, 13. już rok swego życia. 
Córka wyfrunęła.
Wakacje! Nie muszę zrywać się dzikim świtem. To pierwsza myśl była. Płonna. Muszę zrywać się znacznie wcześniej. Dziecko męskie wstające zazwyczaj w okolicy 7.30, przez cały letni czas o tej porze będzie już kończyć swe pływackie treningi. O zgrozo, o zmoro rodzicielska! Młodzież ma się hartować i ducha ćwiczyć. Czemu i rodzic?! Na otwartym basenie, w krystalicznej, a przyjemnie chłodnej wodzie przez caluśki okrągły tydzień… 
Potem przyjazd do domu, płukanko i marsz na zajęcia muzyczne (tu już bez weekendu). Się dziecko zapisało na camp. Bierze klasę wokalu, by w chórze lepiej śpiewać i wiolonczeli… zaczyna od najbliższego poniedziałku. A ja się tylko zastanawiam, czy codziennie przyjdzie mu instrument taszczyć?! Wszak rodzice w pracy.
Dziecko starsze właśnie skończyło lunch'ować w Madrycie. 

Wczoraj pannę wyekspediowaliśmy na miesiąc do Europy. Oczywiście - ukochana córczyna Hiszpania! Miesiąc marzeń i czarownych wrażeń. Dziecko poleciało samo. Przedstawiciela programu językowego spotkała dopiero dziś na lotnisku w Madrycie. Skazana na siebie, dumna i szczęśliwa. Stolicą Hiszpanii zachwycona. Pierwsze wrażenie – jakie czyste, schludne metro! Drugie, po dotarciu do hotelu – ufff, jak gorąco.
Dziś w planach włóczęga po królewskim mieście
  
oraz integracja z innymi młodymi fanatykami espaniolskiej mowy. Jutro załadunek w pociąg i jazda na południowy-zachód. Oczywiście Andaluzja! Malusie miasteczko nad oceanem. 

Kwik rozkoszy i tyle do zobaczenia, zasmakowania,  doznania i przeżycia. Rodzina , u której będzie mieszkać, wydaje się szalenie sympatyczna i otwarta. Już umawiali się na wyprawy górskie, spływ kajakiem i wizytacje okolicznych miasteczek i wiosek. A tereny tam piękne. Samych plaż sztuk 6. 
Tylko Hiszpanie i ewentualnie szczątkowo Niemcy. Cuda natury wokół i tylko byle czasu starczyło….
A państwo starsi?! Do roboty niestety cza ganiać. Oddechy w soboty i niedziele, to pani starsza. Pan małż ma tylko samiuśki dzień święty. Szczęśliwie pogoda póki co była łaskawa. Upały dopiero się zaczynają. Marne 30-32 st. To żadne upały, najnormalniejsza norma na tutejszy letni czas. Mam cichą nadzieję, że częściową „ciszę” wykorzystam wreszcie na swoje przyjemności. Ogarnę i wypakuję z pudeł wreszcie materiały robótkowe i zacznę delikatną choć działalność. Zapomniałam bowiem nadmienić, że za nami kolejny armagedon. Kolejna zmiana adresu! Tym razem na dłuższe lata. W założeniu wstępnym – caluśkie lat 30… na swoim my teraz. Przed nami tylko remonty, kosmetyki i radości….
            Pozdrawiam najcieplej, choć nie upalnie i do następnego.

ps. wszystkie zdjęcia - poza nocną katedrą - zapożyczone z internetu