sobota, 8 września 2018

Jabłuszko zielone

Witam cieplutko. Jesień idzie, zatem i jabłuszko powinno być rumiane. U mnie ono zielone, niczym trawka młodziuchna na wiosnę. Odsłona przedostatnia zieleninki.
Pozdrawiam słonecznie, wciąż bardzo ciepło i radośnie!

wtorek, 4 września 2018

Zielono mi, choć jesień za pasem...

Witam nadal gorąco i wakacyjnie. Na jesień czekam z utęsknieniem. Ta tutaj, u nas na wsi,  jest dłuuuga, ciepła, słoneczna i absolutnie pięęęęękna! Szalenie kolorowa, bajeczna. Lato tegoroczne choć bardzo upalne i wyjątkowo męczące, miało w sobie tyle mżawek, że świat za oknem nie jest obsuszony. Tropiki mieliśmy. Zatem i soczysta zieleń cieszy oczy. Takim też jawi się mój jesienny (chyba jednak ze względu na czas wyszywania) najnowszy obrazek. Dziś odsłona druga. Zielona.
Zdecydowanie nie z fioletami  te cudne zielenie. Acz przyjemnie razem się prezentują.               "Biel" i zieleń hurtem... acz to jeszcze nie jest koniec...
Cudnie dziękuję za tyle miłych, budujących słów, za każdy wpis. Niby bowiem bloga prowadzimy dla siebie, ale jednak.... miło na serduchu i w okolicach...
Pozdrawiam cieplutko, słonecznie, radośnie
z życzeniami samych dobrych, pogodnych dni.

niedziela, 2 września 2018

Bielszy odcień bieli...

Witam cieplutko, u nas jeszcze wakacyjnie. Dzieciaczki do szkół wracają dopiero za kilka dni. Potem kolejne wrześniowe wolne dziurki w kalendarzu. Czy wracają chętnie?! W tym roku wyjątkowo nie. Zwłaszcza córka. Uświadamia sobie, że to ostatnie dwa lata w domu, potem wyjazd na uczelnię i dorosłość (o której nie marzy). Plan tegorocznych zajęć fatalny i wciąż niepewny, chaotyczny, nieskładny, bez najbliższych przyjaciół; z kim robić projekty, z kim przegadywać nudne zajęcia... Głową i sercem dziecko wciąż w Andaluzji; tu na miejscu wszystko Ją mierzi. Synu jakiś taki wycofany. Czeka w cichości, co rok przyniesie... Za oknem temperatury nadal tropikalne. Straszne pokręcenie... Na moim "tamborku" również. Miał być zachwycająco bielusi w pęczku kwiat. Biel jakaś mało biała. Gdzież jej tam do śnieżnej. Nie czuję się oszukana tylko na okoliczność - lubię beże...
Nu, gdzież tu jest ta biała biel?! Ciapa beżowawa, zielenią podszyta... Brnę z ciekawością dalej...
Pozdrawiam cieplutko, słonecznie, delikatnie jesiennie i bardzo, bardzo wdzięcznie.
Życzę samych dobrych chwil i kosza uśmiechów!

wtorek, 28 sierpnia 2018

Choinka 2018 - # 8

Witam sierpniowo. Nadal niemożliwie gorąco, parnie i wilgotno. dziś kolejna odsłona zabawy choinkowej u Kasi. Tym razem zimowy obrazek nie przynosi ulgi. Niby zima latem powinna być lekką ochłodą, choć mentalna. U mnie nadal nieznośnie. Może to za sprawą tematyki. Zero śniegu i szczypiącego mroziku. Jest natomiast rozgrzana do czerwoności "kuchnia" z babkami.. Wiadomo - skoro babeczki to i ciepełko słodkie... Znaczy źle trafiłam... Gorąc mnie opętał...
W tej chwili praca funkcjonuje w formie mini obrazka. Być może wpadniemy z córką na pomysł karteczkowy. Kto wie...
Tym czasem pragnę gorąco i z serca podziękować za tak liczne sowie komentarze! Przy okazji w biust ponętny się biję i serdecznie przepraszam Promyka i Jagnę za brak ich komentarzy. Ciapa źle nacisnęłam wytyczne i wraz ze spamem te dwa słodkie komentarze pofrunęły w niebyt. Bardzo Was kochane przepraszam.
Pozdrawiam serdecznie, życzę dużo sił i energii...

sobota, 25 sierpnia 2018

Czy te oka mogą kłamać...

Witam cieplutko...  Kłamać zdecydowanie te oka chyba nie. Czy straszyć? Pewnie też nie. Hipnotyzować? Tak! O, jak najbardziej tak! Dogłębnie, zniewalająco, fascynująco! Tak!
Przyznam, że jestem zauroczona tym projektem. Wszystko mi się w nim podoba. Tematyka. Kolorystyka, nitek ciągłe plątanie i zamieszanie... I te oczy... Magnetyczne, czarowne, urzekające....
Na chwilkę latynoska calavera; no niech będzie, szczerbaty wyślepiony pirat wyliniały...
Czyż nie jest uroczy, słodko-przesłodki i urokliwy. Do tego jednak zabawny?!... Być może mam lekko wypaczone poczucie humoru i estetyki. Wracajmy zatem do oków...
  Przed nami kolejna fala upałów (marne 36-37st.C). Mam nadzieję, iż ostatnia już w tym roku. Podobnie jak ostatni tydzień wakacji. Tegoroczne minęły ekspresowo. Oby były zapowiedzią dobrego, owocnego roku...
Pozdrawiam słonecznie, wciąż wakacyjnie...

piątek, 17 sierpnia 2018

Andaluzyjskie klimaty...

Witam sierpniowo i bardzo, bardzo słonecznie. Co prawda u nas na wsi nie jest tak gorąco jak na przekład w Andaluzji, jedyne marne 33 st.C, ale za to "wygrywamy" wilgocią. Dziecko powróciwszy do domu z temperatur w granicach 40-43 st.C, przy których to radośnie i żwawo biegało po ulicach miasta, w domu siedzi w polarze i prosi "mamuś obniż chłodzenie, a najlepiej w ogóle wyłącz, zimno mi...." . Reszta domowników oczywiście gotuje się...
Dla dziecka ku utrwaleniu wspomnień mały andaluzyjski landszafcik. 
  
 
Haft przepleciony oryginalnymi fotkami świeżutko przybyłymi ze starego kontynentu. Można przyjąć (zdaniem córki), że to Barrio de Santa Cruz. Obrazków w podobnej tematyce będzie u mnie na blogu więcej. Dziecko zakochane, prosi i wyszukuje wciąż nowe i nowe i marzy o powrocie...

wtorek, 31 lipca 2018

Choinkowa zabawa u Kasi

... wejście już siódme. Ależ ten czas nagle przyspieszył... Aż trudno uwierzyć, że dopiero zaczynaliśmy... Kasieńko, praca dla Ciebie...
Witam cieplutko. O upałach pisać nie będę. Jak dokuczać potrafią - każdy wie. Z drugiej strony - lato.
Na przekór latu i upałom pokazuję słodkiego bałwana z wielgachnym, smakowitym noskiem.
Na okoliczność malusiego skrawka kanwy, na którym przyszło wyszywać onego, ony jest bardzo, co ja piszę - baaaaardzo krzywy, koślawy, niewymowny. Nigdy więcej oszczędności materiałowych.
Praca wykonana według projektu  Durene Jones. Zima i Boże Narodzenie na wesoło. Myślę, że do zaakceptowania, choć w jakże innej kolorystyce...
Pozdrawiam cieplutko, rześko, wakacyjnie, wdzięcznie.
Życzę samych dobrych chwil...

poniedziałek, 23 lipca 2018

Powstaje straszydło...

Witam cieplutko. Dziś nieco deszczowo, ale niestety i bardzo, baaaardzo parno. Takie to lato tutejsze...  Wdzięcznie dziękuję za tyle słów pochlebnych. Papug poczerwieniał jeszcze bardziej... Dziś fragmenty kolejnej pracy. Cuuud kolory. Dla mnie najpiękniejsze połączenia świata. Kocham szarości i brązy, a brązy z niebieskościami pomieszane to już absolutna mamlazja.
Dzikie to, zwichrowane, szalone, nieposkromione. wydaje się - interesujące...

Pozdrawiam słonecznie. 
Życzę dobrego, roześmianego tygodnia.

piątek, 20 lipca 2018

Papuga ogniście kolorowa

Witam letnio, gorąco i parno wciąż niezmiennie. Pięknie dziękuję za tyle miłych, przychylnych komentarzy pod poprzednim postem. Dziś dla odmiany po delikatnych niebieskościach ostra feeria barw. Ukończona praca. Dotychczas pokazywałam fragmenty. Dziś w pełnej już odsłonie ta - dam... papuga z firmy Vervaco. Elektryzujące są kolory i oko. Groźne, wrogie, mówi wyraźnie - może nawet nie patrz!... E tam, patrzeć można.
Dzisiejsza prezentacja przeciętna. Nie mam pomysłu na ciekawe aranżowanie zdjęć. Trudno. Papuga leży i czeka od tak dawna, że niech się w końcu sobą nacieszy... skrzywieniec jeden grymaśny...
Pozdrawiam słonecznie, 
życzę dobrego, pogodnego, słonecznego weekendu.

wtorek, 17 lipca 2018

Czwarta z pięciu czyli SODA SAL

Witam upalnie, letnio, wakacyjnie. Chwilami nieznośnie wręcz. Lato w tym roku - które właściwie zaczęło się już z końcem kwietnia - daje się nam lekko we znaki. Choć oczywiście, co kto lubi. Ja lubię  wyszywać na ten przykład. Wzięło mnie okrutnie. Zasiadam pod wiatrakiem w klimatyzowanym chłodku i wyszywam. Bez pamięci i troszkę bez sensu. Zapadłam w jakiś letarg. W domu i życiu robię co absolutnie niezbędne i uciekam w swoją hafciarską, wychłodzoną i pozbawiona wilgoci bańkę.... Rodzina z pobłażaniem pozwala na to. A może obawia się ewentualnych reakcji... W swojej bańce jestem bezpieczna dla otoczenia. Wyłączam się i nikomu nie wadzę. Upały nie wadzą wówczas  i mnie.
Do rzeczy jednak. Dziś prezentuję czwartą z pięciu kwietnych panienek z SALu u Magos. Nie wiem czy linkowanie jeszcze jest włączone. Pogubiłam się bardzo. Wdzięczna jednak jestem, że mogę sobie te ślicznotki wyszywać. Tym razem panna Tulipasińska. Milusia, skromniusa. Całkiem twarzowa...
Czyż nie jest piękna? Powabna i mgielna?! Oczywiście  wyszywało się przednio. Wzory są doskonale opracowane, bez zbędnych udziwnień. Sama przyjemność i relaks. Dziewczę pójdzie w ramkę. Taka wola i pragnienie córki.
Pozdrawiam ciepło i wdzięcznie.
Życzę dobrego czasu wakacyjnego.

niedziela, 8 lipca 2018

Moda wg Veronique Enginger

Witam cieplutko i wciąż w biegu. U nas lato w pełni. Temperatury w nocy nie schodzą poniżej 23 st.C. Gorący czas wakacji. Na wakacje wyleciało dziecko starsze. Na trzy dni przed wylotem doczytało, podumało i oznajmiło - potrzebny prezent. Prezent dla pani, która nie tylko ma swoje własne krawieckie atelier, ale przede wszystkim na miesiąc przejmie opiekę i da dach nad głową mojemu dziecku. Decyzja była krótka i szybka:
Dwa popołudnia, jedno przedpołudnie. Zrobione, odprasowane, w ramkę wciśnięte, wrzucone do walizki i odleeeeeciaaałoooo. Mam nadzieję, że doleci w całości i może nawet się spodoba.
 
Robiło się cuuudnie. No, robiłoby się niemal idealnie, gdyby nie:
- aida - choć firmowa DMC, to tak sztywna, że sprawiała kłopot;
- problemy z wkłuciem się. Dziury jak kratery ('14), a przez sztywność materiału trudno było trafić...;
- zastanawiaczka - zgodnie z instrukcją robić czy wbrew. Wiadomo Veronique szykuje projekty pod len i to o rozmiarze '32 nie '28. W związku z tym, co piękne na lnie niekoniecznie na siermiężnej kanwie. Ciemny krzyżyk z dwóch nitek, obok jasny z pojedynczej, by wreszcie tylko pojedyncza połówka. Początkowo nie byłam przekonana. Zatem próby, iksowanie, porównywanie, wypruwanie.... a czas płynie... Koniec końców zawierzyłam autorce.
Zdjęcia nie oddają (tym bardziej, że robione dosłownie w locie) piękna i delikatności projektu.
Niech tylko ochłonę, dojdę do siebie, oswoję się z tęsknotą, a podobną pracę poczynię dla siebie... sic!
Pozdrawiam słonecznie. Życzę tylko dobrych dni w nadchodzącym tygodniu.

wtorek, 26 czerwca 2018

To samo, ale jakby więcej...

Witam cieplutko, wakacyjnie, energetycznie. Się krzyżykuje nadal i wciąż. Za chwilkę nastąpi przymusowa malusia przerwa. Konieczność dziecko przygotować i spakować na dłuuuuuuugie wojaże. Potem już tylko nitki i igiełka (młodsze  dzięcię z nadgorliwością nie będzie matce przeszkadzać).
Powiększyło się...:
Te same nudne ujęcia, ale....
Pozdrawiam słonecznie i życzę dobrego tygodnia.