poniedziałek, 17 września 2012

Ciężar wiedzy...

naszej szkolnej. Minęło już półtora tygodnia nauki. Za nami pierwsze testy, pierwsze prace, sprawdziany. Pełne wdrożenie w naukę i niepamięć wakacji.  Każdy nasz domowy uczniak ma swoje podręczniki. Staśku jeszcze swojej czytanki do domu nie przytaszczał. Maleńkie tylko książeczki po stron 16. Pracy domowej dla odmiany przynosi w nadmiarze (klasa pierwsza, dziecko lat 6). Kasia to już poważna uczennica. Ostatnia, 5 klasa szkoły podstawowej. I chyba w imię tej powagi podręczniki odpowiednio ciężkie bywa do domu przynosi. Ucha plecaka w szwach trzeszczą. Mała prezentacja:
Do każdego podręcznika są jeszcze po dwie ćwiczeniówki. Zeszyty stanowią drugą taką qupeczkę. Dziecko nie dostarczyło do obłożenia dwóch jeszcze podręczników gramatycznych. Tyż grubiuśkie i ciężkuśkie, pełne wiedzy!
Moja qupencja dostojna, poważna, godna:
 razem ma się to tak:
No to czyja wiedza jest poważniejsza?
Pozdrawiam gorąco, bardzo jeszcze upalnie i mozolnie znad podręcznika wiedzowego...

czwartek, 6 września 2012

Postępy w pracy...

minimalne są...
Wygniecione, wytargane. Wąskie, długie, nieporęczne. Zabrakło dwóch ważnych kolorów. Nadrobi się.
Dziś wielki dla nas dzień. Początek roku szkolnego. Za chwilkę jadę odebrać maluchy ze szkoły. Cofnęło miasto busy szkolne. Oj będzie się działo. Na 17.00 wzywa moja szkółka. Tu dopiero będzie sie działo...
Pozdrawiam serdecznie z zapowiedzią kolejnych męczących sesji zdjęciowych...
Dziękuję cudnie za odwiedziny i słów kilka.

poniedziałek, 3 września 2012

Niagara amerykańska

... czyli to co najpiękniej widać z Kanady. To mniejsza część wodospadu, a może to jeden z dwóch wodospadów. Chyba tak. Zdjęcia boczne z Hameryki czynione, onfasem wodospad widziany z Kanady. Huczy, zachwyca, pieni, mgieli...
Jedno ze zdjęć osnute wodna mgiełką...
Cudnie dziekuję za wszystkie odwiedziny i zostawione komentarze. Jeszcze będę męczyć. Wciąż tyle wrażeń we mnie i zauroczeń...
Pozdrawiam cieplusio w tutejszy Dzień Pracy...

niedziela, 2 września 2012

tematyka i kolorystyka

Jedno i drugie monotematycznie wciąż bez zmian. Nu, może jedna zmiana jest. Tym razem nie fotowo a robótkowo. Zaczęłam robić. Dałam sobie czas do przyszłych wakacji...
Ślicznie dziękuję za wszystkie komentarze! Dalsze zdjęcia będą wkrótce. Czas niepostrzeżenie ucieka, na nic go nie mam, wciąż go szukam.Pozdrawiam gorąco, słonecznie i ciepło!

piątek, 31 sierpnia 2012

Niagara River

... to już wszystko wiadomo. Wyniosło nas nad Niagarę. Dziś o rzece będzie. Wypływa ona z jeziora Erie, a wpływa do jeziora Ontario, czyli te dwa z wielkich pięciu łączy. Rzeka zasadniczo spokojna jest. Rozlewna miejscami wyższymi, leniwa
Tu na wysokości Chippawa. Cudnie się w niej pływało. Dalej płynie sobie i płynie, choć troszkę zaczyna się burzyć...
i nagle spada, o czym innym razem, po czym znów płynie. Nad nią most, a po prawo i po lewo Niagara Falls, tylko różnych narodowości. Most to jest graniczny o pięknej nazwie - Tęczowy (Rainbow Bridge).
A rzeka sobie płynie. Do przejścia spora drogę ma. Mija kolejny Whirlpool Rapids Bridge...
Spokojna też już nie jest. Miejsce się jej ścieśniło. Szaleje. Kanionem się rzuca, co to ten kanion kiedyś był niższy a teraz jest wyższy i szerszy był, nie węższy i wrażenie robi niesamowyte
potem to już sobie do kolejnego Ontario jeziora wpada... za jakiś czas, po kolejnym moście ...
Zachwycający odcinek i ta kolorystyka...

środa, 29 sierpnia 2012

Z wakacji powrót

... to i będę teraz zamęczać. Przez postów nawet kilka. Dużo wrażeń, dużo obrazów w głowie, dużo zachwytów. Pragnę się tym podzielić. Może uda się zauroczyć tym, co zauroczyło mnie, moją rodzinę. Nie wiem, jak zmieścić zdjęć dziesiatki...
Zaczne może od tego, że pogoda była przednia. Bardzo ciepło, ale już jesiennie i z cudnie schłodzonymi nocami. Wstawaliśmy wypoczęci i pełni werwy, gotowi do kolejnego dnia przedreptanego, tudzież... przepłyniętego?!... Na pierwszy ogień obrazki z podróży. Był już kiedyś taki jeden pan, który biegał i biegał i biegał. Z nim potem biegali inni. On biegał po całej krainie, my jechaliśmy ledwie po dwóch stanach. A kraina wielGa jest i piękna, jak nic. Ponieważ osobiście kocham góry, to i wzdycham przy najmniejszym pagórku. W te wakacje dane mi było zobaczyć łąki najprawdziwsze żółcią i fioletem ukwiecone i brzóz wiele i w ogóle. Strumyki, przestrzenie, połacie ogromne kukurydzą obsadzone, biedę ludzką i pracę wytrwałą i spokój i ciszę i co tam jeszcze...:
Foty takie sobie. Jednak trudno zrobić dobre przy prędkości 120 kilometrów na godzinę i to niewprawną ręką...

niedziela, 26 sierpnia 2012

Halloweenowo z gazet tubylczych

Można lubić, można nie. Jednak lokorystyka i pokraczność obrazków niewątpliwie przyciąga uwagę. Nabyłam ostatnio dwie tutejsze gazetki. Jedna w całości poświęcona halloween, druga w połowie. Pozwalam sobie pokazać to i owo:
 Mniejsze formy zdecydowanie ciekawsze. W razie zainteresowania, dysponuję pomocą.
I to by było na tyle. Idę na klonowy syrop...