środa, 4 stycznia 2017

Szarości - odsłona 1 i rozważań robótkowych odrobina

Witam cieplutko pierwszy raz w tym roku. Jeszcze raz życzę samych pomyślności na najbliższe 12 miesięcy. Początek stycznia to najczęściej plany i założenia na kolejny rok. U mnie planów nie będzie. Poddaję się nurtowi. Co ma być, to i tak będzie. Ważne, by maksymalnie wykorzystać każdą chwilę i nie zmarnować tego, co daje nam los. Robótkowo również poddaję się fali i chwilowej fanaberii. Robiąc pierwszą w tym roku, a i pierwszą od jakiegoś czasu pracę hafciarską, pokuszę się o kilka refleksji. To chyba takie podsumowanie dotychczasowych działań. Najpierw jednak pierwszy fragment najnowszego tworu; po tygodniu pracy, minus dwa prucia i i dwa dni świętowania na kanwie jest taka oto smocza plama...: (dzieci załamane, nie smoka sobie wybrały...)
Garść przemyśleń:
* wyszukanie wzoru, przygotowanie kanwy i zgromadzenie muliny to np. dla Edytki to jeden z bardziej emocjonujących etapów pracy...; dla mnie to lekkie rozedgranie (problemy decyzyjne), pierwszy krzyżyk porównać można do skoku w dziką przepaść. Strach i trzęsiawka. Potem już idzie...
* Nie lubię sztywności kanwy. Niecierpliwie czekam na jej zmięknięcie, zwiotczenie pod wpływem ciągłego palcyma ugniatania. Najbardziej jednak lubię nowe na kanwie faktury powstawanie, to nadgrubienie, miękkie, elastyczne, ale o swojej wadze i wysokości krzyżykami stawiane obrazu tworzenie...
* W ostatnich dniach uzmysłowiłam sobie, że jednak wolę większe prace od mniejszych. Pomijając już sam fakt, że najbardziej ze wszystkiego lubię wyszywać, zagospodarowanie gotowej pracy bywa kłopotliwe. Większe da się wrzucić w ramki, co czynić z maluchami?!
* Prace rozpoczynam od środka. Tym razem ostatecznie zrezygnowałam z tego nawyku i silnie się cieszę...
* Najczęściej nie rysuję linii pomocniczych. Jednak wiek robi chyba swoje. Okazują się być szalenie przydatne...
* Lubię wyszywać kolorami. Bywa, że nie mogę się od jakiegoś oderwać. I nie chodzi tu o jego barwę, a to co się spod niego wyłania...
* Irytujące wydaje się, że ciemne nitki wydają się być odchudzone. Dlatego krzyżykowanie jasnymi, tłuściutkimi niteczkami to ekstatyczna przyjemność
Czy macie podobne spostrzeżenia i nawyki?!
Pozdrawiam cieplutko
i życzę dobrego, spokojnego czasu

14 komentarzy:

  1. Też wolę wyszywać większe prace. Małe trochę mnie denerwują.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ulcia, ja, jako się rzekło lubię zaczynać nowy haft:) Też wolę te większe prace. I dokładnie, tak jak Ty, mam wrażenie chudości ciemnych kolorów. Lubię też kończyć haft:) No i wcale nie wiem, co też Ty obecnie wybrałaś do xxx! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj cos bedzie fajnego czekam na nastepna odslone pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Poddanie sie nurtowi to mi sie bardzo podoba :)

    U mnie to roznie bywa lubie duze prace ale tez i male ,ktore sa znakomita odskocznia od duzych :)

    Sztywnosc mnie nie drazni nawet ja lubie ale przy wiekszych pracach faktycznie moze byc denerwujaca.

    No i na koniec : uwielbiam wyszywac kolorami! A Twoja plama jest fantastycznie smocza :):)

    Czekam na kolejny pokaz ,spiesz sie ;-)
    Poz.Dana

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojejku, choc uwielbiam planowac bardzo chcialabym czasami poddac sie nurtowowi :)
    Jesli chodzi o przemyslenia... Kocham konczyc hafciki, ale zaraz potem wpadam w depreche :D przez kilka dni laze struta, bo nie wiem za co mam sie zabrac - bo tyle planow! :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co masz na tamborku, ale uwielbiam szarości :) A przemyślenia o haftowaniu mam takie same jak Ty, z wyjątkiem haftowania kolorami. Ja wolę "po kolei" zgodnie ze schematem bo plamy jednego koloru mnie nużą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa jestem ciągu dalszego tego hafciku... czekam z niecierpliwością ;)
    Większość przemyśleń podzielam, ale ja mam zawsze kilka haftów rozpoczętych - mniejsze dla szybkiego efektu (najczęściej lądują na kartkach), a większe powoli idą do przodu. Problem z wyborem mam zawsze, bo jest tyle cudnych wzorów... A sztywności kanwy nie cierpię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kilka przemyśleń mamy wspólnych. Spróbuj kiedyś wyszyć coś na lnie obrazkowym. Matko, ten to nawet po praniu nie odpuszcza. Co do jasnych mulin to faktycznie ładniej wypełniają pole, ale już takie w kolorze materiału mnie dobijają, bo zupełnie nie widać postępów pracy ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Wolę małe. Już to wiem, od czasu gdy porwałam się na HAED-a.;) Niektóre twoje przemyślenia do mnie pasują, niektóre nie. No i powodzenia życzę - niech się szybko i sprawnie wyszywa.:)

    OdpowiedzUsuń
  10. W Twoich spostrzeżeniach dostrzegam kilka zbieżnych z moimi. :)
    A co to haftujesz, nie wiem, mówisz że dla dzieci, ale i tak nie wiem. Koń, kot?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ulko, to tak jak bym ja pisała :-))) Mam IDENTYCZNIE :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. zapowiada się ciekawy haft :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja akurat do haftu mam dwie lewe ręce, ale mysle sobie, że każdy, kto cokolwiek wyrabia ręcznie, ma jakieś swoje ulubione techniki i sposoby ich stosowania! :-))))

    OdpowiedzUsuń
  14. Ostatnio szarości w modzie ... bardzo jestem ciekawa co się z nich wyłoni.
    Przemyślenia ciekaw i takie bliskie ....
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń