poniedziałek, 18 czerwca 2018

Magiczne oko kocura - finisz.

Witam upalnie. Gorąco i nieznośnie do normalnego funkcjonowania. Pięknie dziękuję za słowo pochwalne dla Mikołaja. Się chłopak ucieszył. Dziś finisz cud kociaka. Robiony w ubiegłym roku. W ferworze przeprowadzkowym tak skrzętnie spakowany, że blisko rok potrzebował, by się odnaleźć i pozwolić dokończyć (ledwie marne ze 30 xxx). Diabli ogonem nakryli. Córka monitowała, prosiła, błagała. Jej on to. Upragniony, wyczekiwany, wymarzony. I jest. W detalach.
Nieskromnie powiem - piękny jest. Fantastyczny projekt. Doskonale znany, ale teraz mam go i ja. Magiczne oko kocura. I ta dostojność, niedostępność, czar i tajemnica...
Tajemnicą nie jest pomięta kanwa. Się wzięła i zbiesiła. Moczona, prasowana. Co zrobić? Nie lubię! Ma być idealnie. Na krzywe krzyżyki jestem w stanie przymknąć oko. Na niedoprasowaną, podmiętą kanwę już nie! Radźcie!
Pozdrawiam gorąco. Życzę samych dobrych dni
Wracam pod wiatrak!

17 komentarzy:

  1. Kociak jest ABSOLUTNIE fantastyczny!
    Też takowego bym chciała!
    Wcale się nie dziwię, że Córka dopominała się . . .
    Pozdrawiam serdecznie,
    Motylek

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny haft z dostojną mordką kocura :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz na warsztacie kolejna dostojna, drapieżna "twarz"...
      Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  3. To kocie oko jest rewelacyjne 😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że się podoba.
      Pozdrawiam wdzięcznie

      Usuń
  4. Ach to kocie oko .... cudne jest.
    Hafcik wspaniały,a córcia pewnie w siódmym niebie :)
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję. Oj tak, czeka niecierpliwie, by tate gwoździa w ścianę wbił...:)

      Usuń
  5. Hmm, nie wiem... może gdyby moczyć ale nie w zimnej, czy letniej, ale w gorącej wodzie i potem przeprasować. Tak się dzieje, gdy kanwa długo leżała złożona. Ja staram się trzymać kanwy zwinięte w ruloniki, wtedy nie robią się te zagniecenia na złożeniu...
    A kocur zacny! Podziwiam, Ulko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z gorącą wodą popróbować mogę. Nie ma tu czerwieni. Nie powinno farbować. Prawda absolutna, mało, że podczas pracy miętoszę materiał w rękach. Zwijam, nawijam, dopasowuję. Tamborka nie poważam. Swoje kocur też odleżał. Może nie złachany, ale jednak idealnie gładki nie był.
      Też prace roluję i umieszczam w "tubie". Ta chyba wyjątkowo była szykowana do użytkowania na za chwilkę...
      Pozdrawiam wdzięcznie i słonecznie

      Usuń
  6. Zachwyciłam się nieprzytomnie jako wielbicielka kocurków.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ba! I to z najpewniejszą pewnością w tym konkretnym. On jeden z całej vervacowskiej kociej kolekcji najbardziej "drapieżny" i charakterny.
      Pozdrawiam kocio

      Usuń
  7. fantastyczny obrazek! nie dziwię się, że córci tak się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  8. Obrazek cudny; wielkie dostojeństwo w tej kociej mordce widzę, a i tajemniczości w kocim oku dopatrzeć się można:))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń