piątek, 9 sierpnia 2019

Z pamiętnika zatroskanej matki.

Pragnę podzielić się malusią informinką. Kierownicę mamy... właściwie to kierowcę mamy. Nowego, młodego, w naszej rodzinie zaczynającego. Młodociany świeżak cieplutki. Dziecko córczane za ową kierownicę robi. Egzamin praktyczny zdało, uprawnienia w postaci IDusa otrzymało i uznało, że kierowcą jest pełną gębą.... Kierownica, gdyż ona. On kierowca, to dziewczyna jak?! Cieszymy się bardzo. Jeden stres za nami. Nie wiem, czy inni rodzice też tak silnie przeżywają działania swoich dzieci, czy czasem nie przesadzamy, nie ułatwiamy, lekko się nie wygłupiamy. Każdy dzieciak swój stres musi na sobie odrobić. Ale czy rodzic ma obojętnie na to patrzeć li i wyłącznie?! No ja nie potrafię. Troszkę to wspomnień czar, a troszkę próba podpowiedzi co i jak, by się mniej męczyć. Wszak my to już mamy za sobą. To, czyli dorastania trudy (wygi stare my, w bojach zaprawione...).
W każdym razie dziecko okazało mi się bardziej wytrwałe i niezłomne niż przypuszczałam. Ledwie z wakacji wróciła z dłuuuugą przerwą bez jazd, z zerowymi manewrami na placu i na drodze. Nie uległa. Się zaparła, stwierdziła, że terminu testu nie przesunie. Idzie po zwycięstwo i zwyciężyła.
Dziś dziecko taką siłę i moc w sobie czuje, że chce i to w pojedynkę za kółkiem siedzieć. Pewnie jutro przyjdzie opamiętanie i dłuższe, trudniejsze trasy przy udziale rodzica. Dziecię należy do raczej rozsądnych i jednak strach przed szarżowaniem posiada.
taaakkkkkk...
.... strach posiada. Odpowiedzialna, rozważna, się nie wygłupiająca... czy ja o mojej córce?! Toż Ona kluczyk chwyciła, kokiem zarzuciła i oznajmiła: "mamuś, nie trudź się. Do pracy sama pojadę. Wracający Alice zbiorę. Razem dziś kończymy....". Jeżu. Nim się z siedzenia zerwałam, nim do drzwi z wrzaskiem dobiegłam, zobaczyłam tylko jak ta moja wczoraj jeszcze malusia i niesamodzielna dziewczynka w ruch się włącza dziki, drogowy, gęsto autami najeżony. No, wzięło mi białe mignęło w oczach... i tyle dziecko widziałam. (białe to dzieckowy car). Czekam niecierpliwie, by potwierdziła szczęśliwe na miejsce dobicie. Czekam i czekam. Od 20 minut już w robocie. O matce zapomniała... Taką mam nadzieję... Ło matko i córko, to nie wiem cieszyć się, że egzamin zdała (za pierwszym w dodatku podejściem) czy jednak zacząć bać?! A tak się cieszyłam przez chwilę, że nie trzeba będzie wszędzie wozić. Że skończy się wieczne - mamo zawieziesz, mamo przywieziesz, maaaamooo dowieziesz?! Mamo musisz być, inaczej się spóźnię.... Przed czasem chyba była ta radość...
Młode już rwie się do samodzielności. Tak szybko. Toż to jeszcze pisklak nieopierzony. Marne 17 lat na karku. Nie jestem pewna czy chcę....
Dam Zarazie jeszcze 10 minut. Jak się nie odezwie, pojadę i zza krzaka spoziernę czy  cara zaparkowana przed robotą. Cała i bez wgnieceń.... Z dzieckiem chwilowo mniejsza. Nie mam siły się awanturować. Sobie odbiję kazaniem wieczorkiem, nie będę przy ludziach wstydu robić....
                                                                 Pozdrawiam słonecznie!

5 komentarzy:

  1. Odwieczne rozterki matczyne :-)... Mój ma 21, sam już mieszka ale gdy w szpitalu był to codziennie mus było być... jak w dłuższą trasę jedzie też co chwila w telefon zerkam na znak, że dojechał... i jak zawsze on zapomina....

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje dla corci:) Dla Ciebie wiem jaki to bedzie stres bo ja juz dwa razy przez to przechodzilam i jeszcze raz mi przyjdzie. Dobrze ze mamy te telefony i jak dojada do miejsca to zatekstuja:) Pozdrawiam i trzymam kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudno rozgraniczyc troske o dziecko i nadopiekunczosc. Dzieci, jak dozywocie, chyba nigdy nie przestaniemy sie o nie troskac.
    Mam nadzieje, ze dojechala calo, i ze do wszystkich miejsc bedzie zawsze dojezdzac bez przeszkod.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Motylek

    OdpowiedzUsuń
  4. Dojechała. Zdrowa i cała. A jakże! :-)))
    Znam to, Ulciu kochana, znam!
    Moja Córuchna automatem jeździ. Od skrzyni biegów odwykła. A ja taką nadzieję miałam, że od czasu do czasu do knajpki po mateczkę przyjedzie, gdy prawko dostała.. :-(
    Teraz tylko trwoga, gdy w trasę nad morze jedzie przez kraj cały... Oj, doloż ty, dolo matczyna....
    Uściski i gratulacje dla Panny i dla Ciebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulacje dla Kierownicy :)
    My jeszcze pół roku musimy czekać by zacząć i też będę przeżywać to samo co Ty :)
    Poz.Dana

    OdpowiedzUsuń